Okazuje się, że w tej grupie prawie 81 proc. zaskoczyło pozytywnie wielkością zysku na akcję, natomiast konsensus dotyczący poziomu przychodów został przekroczony w 79 proc. przypadków. Aktualne estymacje FactSet wskazują na łączny wzrost zysków spółek z S&P 500 o ok. 1,7 proc. r./r., co oznaczałoby, że 4Q2020 był pierwszym kwartałem od 4Q2019, w którym wypracowano dodatnią dynamikę mierzoną rok do roku. Co ciekawe, pod koniec grudnia 2020 r. szacunki analityków zakładały łączny spadek zysków o 9,3 proc. r./r. Mówimy zatem ponownie o ok. 10 pkt proc. niedoszacowania dynamiki wzrostu zagregowanych zysków w ramach indeksu (z podobną skalą mieliśmy do czynienia w sezonie wynikowym za 2Q2020). Można zatem prześmiewczo powiedzieć, że „pozytywne zaskoczenia" stają się swoistą tradycją, niczym choinka na Boże Narodzenie.
Przyglądając się nieco bliżej wynikom poszczególnych spółek, tradycyjnie pochylimy się nad technologicznymi, które bez wątpienia odgrywają kluczową rolę na Wall Street. W kontekście rozczarowań na pewno możemy mówić o Tesli – spółka wprawdzie skończyła kolejny kwartał na plusie, jednak utrzymanie marży brutto na poziomie wyższym niż 20 proc. okazało się niemożliwe, co miało odzwierciedlenie w pozycji zysków. Niższy zysk na akcję pojawił się też w sprawozdaniu Netflixa, jednak silniejszy od oczekiwań przyrost subskrybentów (8,5 mln vs konsensus 6,5 mln) skutecznie zrekompensował to rozczarowanie. Gorzką pigułkę musieli przełknąć fani Amazona, choć w tym przypadku chodziło o postać Jeffa Bezosa, który po ponad 20 latach zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa. Sprawozdania pozostałych spółek kryjących się pod akronimem FAAMG wypadły solidnie. Przychody Apple'a po raz pierwszy w historii przekroczyły symboliczny poziom 100 mld USD. Pozostałe wielkie marki, czyli Facebook, Microsoft i Google, również nie miały powodów do wstydu, publikując swoje raporty kwartalne.
Udany sezon wynikowy dołożył niewątpliwie swoją cegiełkę do tego, by amerykańskie indeksy po chwili słabości ponownie wróciły do bicia rekordów. S&P 500 przekroczył w poniedziałek poziom 3900 pkt, a Nasdaq znajduje się tuż poniżej progu 14000 pkt. Należy jednak pamiętać, że dobre wyniki to za mało, by ostudzić wygrzane wskaźniki, w tym m.in. forward PE, który znajduje się na poziomie 22 i jest niemal o 25 proc. wyższy od średniej pięcioletniej. ¶