O obligacjach znów zrobiło się głośno w ostatnim czasie. Wszystko to za sprawą wzrostu ich rentowności. W przypadku dziesięcioletnich polskich papierów skarbowych, rentowność przebiła w pewnym momencie poziom 6 proc. W przypadku analogicznych papierów amerykańskich rentowność znów zaczęła się zbliżać do poziomu 5 proc.
– Tak naprawdę to Stany Zjednoczone wyznaczają kierunek. Rynek boi się większej podaży obligacji, co przekłada się na wyższe rentowności amerykańskich papierów, które z kolei przekładają się na obligacje europejskie i także nasze – wskazuje Sobiesław Kozłowski, dyrektor działu analiz i doradztwa w Noble Securities.
– W Stanach Zjednoczonych trwa obecnie debata, gdzie są neutralne stopy procentowe, do których bank centralny powinien dążyć, w sytuacji kiedy nie mamy do czynienia z wysoką inflacją. Moim zdaniem neutralne stopy możemy szacować na około 3,5 proc. bądź nieco wyżej. Dotyczy to krótkoterminowych stóp. Jeśli założymy, że taki szacunek ma uzasadnienie, to, dokładając premię na krzywej obligacji, dochodzimy do wniosku, że stopy długoterminowe powinny być w okolicach 4–4,5 proc. Obecne poziomy nieznacznie powyżej 4,5 proc. nie są więc ekstremalnymi. Zmienność na rynkach jest jednak ogromna i ostatnio w pewnym momencie mieliśmy już poziom około 4,8 proc. Dawało to wycenę neutralnej stopy powyżej 4 proc. co było już dość wysoko i zasługiwało na korektę, która się zmaterializowała – wyjaśnia Arkadiusz Balcerowski, ekonomista mBanku,
System naczyń połączonych
Przedstawiciel mBanku również zwraca uwagę na zależność obowiązującą między rentownością obligacji polskich i zagranicznych, w tym przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.
– Wydaje się, że rentowność polskich obligacji nieco się zagalopowała, ale to też jest odbiciem sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Przestrzegam więc przed nadmiernym skupianiem się na polityce fiskalnej w Polsce. Na świecie mamy rozdmuchane deficyty fiskalne i nie jest aż tak istotne to, jak duże są potrzeby pożyczkowe w Polsce. Polityka fiskalna jest ekspansywna, ale ona jest ekspansywna wszędzie – podkreśla Balcerowski. Sobiesław Kozłowski zwraca też uwagę na spread między polskimi i amerykańskimi papierami.
Czytaj więcej
Po słabszej II połowie zeszłego roku konsumpcja powinna wreszcie odżyć w Polsce. Do tego dochodzi wzrost inwestycji, z których wiele jest już zakontraktowanych – mówią Tomasz Matras z TFI PZU oraz Jarosław Niedzielewski z Investors TFI.
– Wynosi około 1,2–1,3 proc. i jest on w miarę stabilny. Stany Zjednoczone wyznaczają kierunek, a globalni inwestorzy się do niego dostosowują. Jeśli więc rentowność w USA spadnie, to podobnie powinno być w Polsce. W tym kontekście istotne jest pytanie, jaka będzie polityka sekretarza skarbu USA i jak ją przyjmą inwestorzy – dodaje Sobiesław Kozłowski.
Będzie niżej?
Czy patrząc na obecną sytuację, większą okazję stwarza rynek akcji, czy też obligacji?
– Warto postawić na dywersyfikację. Polskie akcje po słabszym 2024 r. mają co nadrabiać, stąd też może mocniejszy styczeń w ich wykonaniu, ale z drugiej strony, jeśli spadłaby rentowność w USA, byłby to też sygnał dla polskich obligacji – podkreśla Sobiesław Kozłowski.
– W przypadku rynku obligacji ważna jest nie tylko sama zmiana ceny, ale także kupon jaki obligacje wypłacają. Rentowność wcale więc nie musi spaść, by zarobić. Bilans szans i ryzyka skłania jednak do myślenia, że za rok o tej porze rentowność naszych obligacji będzie niższa niż wyższa, chociaż trzeba mieć też na uwadze fakt, że rynek może przereagowywać w jedną lub drugą stronę – mówi Balcerowski.
Czytaj więcej
Im więcej narzędzi sztucznej inteligencji, tym lepiej, bo będą bardziej dostępne. A to dobra informacja dla spółek, które mogą tę technologię wykorzystywać – tłumaczą Tomasz Matras z TFI PZU oraz Jarosław Niedzielewski z Investors TFI.
Również Sobiesław Kozłowski spodziewa się niższej rentowności za rok. – Czynniki, które akcentuje obecnie RPP w kontekście inflacji i mrożenia cen energii elektrycznej, wygasną i przez to argument ten przestanie mieć rację bytu, a to będzie wspierało obniżkę stóp procentowych. Jesteśmy też powiązani z europejską gospodarką, a tam też szykują się obniżki stóp procentowych – dodaje Kozłowski.
Zdaniem Arkadiusza Balcerowskiego rynek stopy procentowej może jednak dostarczyć jeszcze wielu emocji. – Zmienność w ostatnim czasie wyraźnie wzrosła. Raczej nie ma co oczekiwać, aby to się miało zmienić. Wynika to z faktu, że recesje w gospodarce globalnej będą częstsze. One też mogą być bardziej uciążliwe z punktu widzenie realnej gospodarki, a niekoniecznie z perspektywy rynku finansowego, który sobie dobrze poradzi, jeśli tylko bank centralny wejdzie do gry – dodaje Balcerowski.