W sierpniu ub.r. zapowiedział pan, że Zdrojowa robi sobie przerwę w budowaniu condohoteli, argumentując, że rynek jest zepsuty. Widzi pan symptomy uzdrowienia? Przerwa się kończy?
Nie, nie kończy się. Nie wydarzyło się nic, co uzasadniałoby nasz powrót na ten rynek. Sytuacja i praktyki na nim jeszcze się pogorszyły.
Mieliśmy dobre wyczucie, wstrzymując kolejne inwestycje condo. W październiku ub.r. rozpoczął się cykl podwyżek stóp procentowych. W lutym wybuchła wojna w Ukrainie. Deweloperzy notują spadki sprzedaży mieszkań. Na rynku condo jest jeszcze gorzej. Ludzie wstrzymują się z zakupami inwestycyjnymi. A jednostek hotelowych na sprzedaż jest bardzo dużo. Kryzys mocniej dotyka lokali w condohotelach niż apartamentów wakacyjnych. Stąd obietnice coraz większych zysków dla inwestorów indywidualnych.
Rynek apartamentów wakacyjnych wzmocniła pandemia. Ludzie chcieli uciekać z blokowisk.
Tak, choć teraz cały rynek nieruchomości spowolnił. My już w czasie pandemii przekonwertowaliśmy projekt z hotelu na apartamenty wakacyjne. Inwestycja Baltic Park Loft w Świnoujściu z lokalami usługowymi o funkcji mieszkalnej sprzedawała się bardzo dobrze, choć jest jeszcze wybór. Nie ma ryzyka, że obiekt nie powstanie.