Wiosną Bitcoin 'osiągnął' nowe najwyższe w historii poziomy w historii sięgając niemal 74 tys. USD. Teraz, po sporych spadkach i niepewności latem, znów zbliżył się do rekordowych wycen 'w przededniu' wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, których wynik poznamy w nocy z 5 na 6 listopada.
Sympatia, jaką rynek kryptowalut darzy prowadzącego w sondażach w wyścigu o fotel prezydenta Donalda Trumpa, napędza tegoroczną hossę. Nic dziwnego, bo sam Trump zamierza stworzyć własne 'rodzinne imperium' blockchain World Liberty Financial. W efekcie Bitcoin wydaje się być na łasce wyniku wyborów w Stanach Zjednoczonych. Czy kryptowaluty czeka prawdziwa 'rewolucja' w przypadku wygranej Donalda Trumpa? A może rynek przesadził z optymizmem wokół 'Trump Trade'?
Bitcoin jest bardzo wrażliwy na zmianę dynamiki wycenianej prawdopodobieństwem wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. W efekcie wzrostu szans Harris, od drugiej połowy ubiegłego tygodnia cena spadła z okolic 73,5 tys. USD do 68 tys. USD obecnie. Źródło: XTB Research, Bloomberg Finance L.P
Fundusze ETF to za mało?
Pierwsza połowa roku dla Bitcoina mijała pod znakiem debiutu i spekulacji wokół wpływu funduszy ETF oraz czwartego halvingu. Fundusze giełdowe stale akumulują BTC i wyprzedały relatywnie niewiele rezerw, biorąc pod uwagę niemal 30% korektę Bitcoina od szczytów, w sierpniu Zaś druga połowa mija w rytm wyborów prezydenckich w USA. Rynek lubi pewne zjawiska upraszczać i w tym przypadku widzi Kamalę Harris jako zwolenniczkę tradycyjnych finansów, której Demokratyczna administracja nie będzie specjalnie zainteresowana wspieraniem Bitcoina dodatkowymi programami, czy ulgami dla kryptowalutowych firm.