Czy powstanie efekt „zarażenia"? Czy wiarygodność eurogrupy spadnie? Czy wystąpi „run na banki"? Te i inne pytania nękają uczestników rynku. Rośnie irytacja przywódców politycznych, inwestorów i analityków. Coraz częściej zaczynają wręcz wspominać, że pomimo empatii dla społeczeństwa Greków najlepiej byłoby, aby kraj ten w końcu zbankrutował i wrócił do drachmy. Dopiero wtedy byłaby szansa na oczyszczenie atmosfery i możliwą poprawę. Jednocześnie atmosfera strachu lub paniki jest zazwyczaj okresem przesilenia – na giełdzie większość się myli. A tą większością są obecnie niedźwiedzie. W ubiegłym tygodniu ich udział wzrósł najsilniej od początku badania INI – aż o 14 pkt proc., do 42,7 proc. To najwięcej od końca listopada. Wtedy udział pesymistów sięgnął 46,6 proc. i był skrajnie wysoki, tzn. dał początek zwyżkom na rynku. Dotychczasowa analiza naszego badania pozwala wysnuwać wnioski, że odreagowanie – choćby krótkoterminowe – może być blisko. W zwyżki wierzy tylko 28 proc. inwestorów.