Dynamika cenowa stała się tak wysoka, że nie tylko zaczęto mówić o problemach, jakie stwarza, ale również podejmować zdecydowane działania. Niektóre banki centralne zaczęły ograniczać niekonwencjonalne środki, takie jak skupy aktywów. Niedawno dołączyła do tego trendu Rezerwa Federalna i oczekuje się, że w trakcie grudniowego posiedzenia dojdzie do przyspieszenia taperingu, czyli jeszcze większego ograniczenia tempa skupów, co ma pozwolić na szybsze podwyżki stóp procentowych w przyszłym roku. Jerome Powell został wybrany ponownie na szefa Fedu i w trakcie jego ostatniego przesłuchania przed Kongresem przyznał, że nie należy obecnej inflacji postrzegać jako przejściowej.

To ogromna zmiana w komunikacji ze strony szefa najważniejszego banku centralnego. Co ważniejsze, jego bardziej jastrzębia komunikacja jest kontynuowana nawet w momencie dużego zagrożenia związanego z nowym szczepem koronawirusa – Omikron. Teraz ma być on również postrzegany jako zagrożenie dalszych problemów podażowych, które mogą generować dalszą presję na wzrost cen. Wobec tego widać determinacje do szybszych zmian w polityce monetarnej, aby powstrzymać utrwalenie się wysokiej inflacji przez dłuższy czas.

Zdanie zmienił również szef NBP Adam Glapiński. Nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę inflację blisko 8 proc. Taka zmiana komunikacji i ostatnie działania płynnościowe NBP mogą sugerować, że stopy procentowe sięgną poziomów wyższych niż przed pandemią. ¶