Zacznijmy od indeksu WIG. Mówiąc krótko – nie jest dobrze. Notowania w ujęciu tygodniowym odbiły się od 50-proc. zniesienia Fibonacciego i w ciągu dwóch tygodni spadły do 57 500 pkt. Czy to już koniec wakacyjnych zwyżek i wracamy do bessy?
Piotr Neidek: Okres wakacyjny napawał optymizmem. WIG próbował nawet sforsować psychologiczną granicę 60 000 pkt. Niestety przełom sierpnia i września przyniósł cofnięcie, spadek pod dzienną dwusetkę, przełamanie lokalnego minimum i odejście od strefy oporu wyznaczonej przez wachlarz średnich ekspotencjalnych. Z punktu widzenia AT jest to sygnał kończący wakacyjną korektę wzrostową, który dopełnia ostatnia czarna, tygodniowa świeca. Znów sprawdziła się teoria magnetyczności luk, bowiem ostatnie okienko ponownie ściągnęło do siebie notowania.
A więc nie ma co liczyć na kontynuację wakacyjnej hossy?
Niestety, ale pojawił się tzw. overbalance, czyli długość fali spadkowej jest większa niż długość poszczególnych korekt wzrostowych. Dlatego zasadnym jest oczekiwanie, że czeka nas silniejszy ruch.