Wartość aktywów krajowych funduszy inwestycyjnych na koniec marca 2019 r. wyniosła 257,7 mld zł, z czego – według danych Analiz Online – w funduszach detalicznych ulokowane było ponad 150 mld zł. W szczytowym momencie, w lipcu 2018 r., w funduszach detalicznych było 162,5 mld zł, ale do kwietnia 2019 r. wartość aktywów spadła o 6 proc.
W ostatnich latach krajowi inwestorzy wykazują raczej wysoką awersję do ryzyka. Dlatego nie dziwi, że obecnie około 60 proc. środków znajduje się w funduszach dłużnych, które cechują się mniejszą zmiennością wartości jednostek. Od trzech lat napływ pieniędzy do tej grupy funduszy utrzymuje się na średnim poziomie około 800 mln zł miesięcznie. Według danych Analiz Online od 2009 r. wartość aktywów tej grupy funduszy wzrosła prawie o 70 mld zł.
Hossa zachęca do akcji
Jednak nie zawsze tak było. W latach 2006–2008 z funduszy dłużnych klienci podjęli ponad 8 mld zł. W tym czasie największą popularnością cieszyły się fundusze akcyjne, co było skutkiem trwającej na giełdzie hossy. Od września 2005 r. do października 2007 r. do funduszy akcyjnych napłynęło aż 35 mld zł. Główny indeks warszawskiego parkietu urósł w tym czasie prawie o 100 proc., a WIG20 o ponad 70 proc. Jak wynika z danych Analiz Online, w tym czasie średnia stopa zwrotu z funduszy akcji polskich uniwersalnych wyniosła 99 proc., a funduszy akcji polskich małych i średnich spółek 170 proc.
Historyczne szczyty – do dziś niepobite, jeśli weźmiemy pod uwagę wartości na koniec dnia – oba indeksy ustanowiły między lipcem a październikiem 2007 r. Przez sześć miesięcy przed osiągnięciem przez WIG20 (w październiku 2007 r.) poziomu 3917 pkt do funduszy akcyjnych wpłacono aż 18 mld zł.
Jednak z USA zaczęły napływać niepokojące informacje. Ujawniono problemy największych banków i ich straty z inwestycji w ryzykowne obligacje zabezpieczone kredytami hipotecznymi. Okazało się, że coraz więcej Amerykanów nie spłaca kredytów hipotecznych. Na rynku bankowym zaczęło brakować płynności. Banki centralne rozpoczęły pompowanie na rynek pieniędzy, obniżając jednocześnie stopy procentowe. Na światowych giełdach, ale także na warszawskim parkiecie rozpoczynała się bessa.