Sklepy zawsze rywalizowały cenami, ale to, co dzieje się teraz na linii Biedronka–Lidl, jest nietypowe. – Działania podejmowane przez Biedronkę i Lidl daleko już wykroczyły poza standardową reklamę porównawczą i weszły w fazę wojny cenowej. Jej konsekwencje trudno przewidzieć, ponieważ będą zależały od długości trwania konfliktu – mówi prof. Jolanta Tkaczyk z Katedry Marketingu w Akademii Leona Koźmińskiego. – Krótkookresowo konsumenci mogą być zadowoleni, gdyż otrzymują tańsze produkty, długookresowo niższe ceny prowadzą do obniżania marż, mogą też wpływać na obniżanie jakości produktów, wpływać negatywnie na producentów i pośredników – dodaje. Pośrednio także na klientów, chodzi o przyciągnięcie ich uwagi i skłonienie do wizyty w sklepie. Nawet jeśli w promocji jest 300 czy 400 linii produktowych, to oferta sklepu jest kilka razy większa. W efekcie klient, kupując jeden produkt w promocji, a kilka innych już w normalnych cenach, i tak może zapłacić więcej niż gdzieś indziej.
Czytaj więcej
Akcje Dino Polska zniżkują chwilami nawet o 7 proc. Analitycy taką reakcję kursu polskiej sieci detalicznej tłumaczą słabszymi od oczekiwań wynikami sieci należącej do Jeronimo Martins.
Wojna cenowa Lidla i Biedronki. Kto zyskuje
– Wojny cenowe na rynku detalicznym toczą się od dłuższego czasu, ale ostatnio przybrały na sile. Dla producentów to oczywiście zagrożenie, ponieważ obniżki cen nie biorą się z niczego, i na nich także są wymuszane rabaty, by konsument zobaczył atrakcyjniejszą cenę – mówi Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności. – Sporadycznie promocja wynika z obniżenia ceny wyłącznie po stronie detalisty, a my nie dostajemy rabatów od naszych dostawców, od energii czy surowców poczynając. Takie działania mocno uderzają także w pozycję innych graczy na rynku z małymi sklepami na czele, one nie są w stanie pozwolić sobie na takie akcje jak duże sieci – dodaje.
Na wojnie cenowej zyskują dyskonty, które są i tak najsilniejszym graczem na rynku. Ostatnie dane NielsenIQ i GfK wskazują, że ich udział w handlu produktami spożywczymi i chemicznymi wynosi już 43,7 proc., 1,8 pkt proc. więcej w ujęciu r./r. Tracą niemal wszystkie inne kanały, najmocniej małe sklepy i hipermarkety.
Lidl skierował już sprawę do sądu, kwestionując prawdziwość treści z części plakatów reklamowych Biedronki. – Robimy wszystko, co w naszej mocy, by oferować naszym klientom najwyższej jakości produkty w najniższych na rynku cenach. 27 lutego w ofercie sieci 874 produkty dostępne są w promocyjnych cenach, w tym wiele artykułów pierwszej potrzeby – wyjaśnia biuro prasowe Biedronki. – W dużej mierze dzięki tak aktywnej polityce promocyjnej sieci polski rynek handlu detalicznego należy do najbardziej konkurencyjnych w Europie – dodaje .