O 9,6 proc., do 80 groszy, podrożały wczoraj akcje Próchnika. To oznacza, że firma handlująca odzieżą męską jest wyceniana przez rynek już na blisko 100 mln zł.

Krzysztof Grabowski, prezes Próchnika, pytany o powód wzrostu notowań, podkreśla jedynie, że spółka koncentruje się na bieżącej działalności. Jego zdaniem przedsiębiorstwo ma duży potencjał organicznego wzrostu, a jego główną wartością jest silna i rozpoznawalna przez Polaków marka.– Jesteśmy firmą bez długów, z ograniczonymi kosztami działania po przeprowadzonej restrukturyzacji.

To zapewnia nam duży potencjał wzrostu. Uważam, że przed nami jest otwarta droga do dalszego szybkiego rozwoju – dodaje. Do końca roku Próchnik zamierza otworzyć cztery nowe salony. Tym samym sieć handlowa firmy sprzedającej odzież męską będzie liczyła już ponad 30 placówek. W styczniu ma ruszyć kolejny sklep firmowy. Grabowski podkreśla, że rozwój sieci postępuje zgodnie z założeniami określonymi w strategii. W tym i przyszłym roku ma zostać otwartych łącznie 15 punktów.

– Sprzedaż w salonach również idzie planowo – zapewnia szef Próchnika. Dodaje, że nowa kolekcja jest dobrze przyjmowana przez klientów. Systematycznie zwiększa się również osiągana marża ze sprzedaży, bo spółka zakończyła już wyprzedaż zapasów i ma w ofercie już tylko nowe wyroby. Po dziewięciu miesiącach tego roku łódzka spółka jest 5,1 mln zł na minusie, przy przychodach na poziomie 20,7 mln zł. Celem jest, żeby IV kwartał był już rentowny. W przyszłym roku spodziewana jest dalsza poprawa.

Możliwe, że wzrost kursu wynika z oczekiwań inwestorów na sfinalizowanie przejęcia do dwóch marek z odzieżą damską. O takich planach zarząd Próchnika informował pod koniec zeszłego roku. Grabowski przyznaje, że rozmowy na ten temat nadal trwają, ale nie podjęto jeszcze żadnych decyzji. Nie chce też ujawniać brandów, które są na celowniku. Próchnik współpracuje już z damską marką Tiffi należącą do Grabowskiego.