W ocenie akcjonariusza miały one przestać istnieć w następstwie wydarzeń, które miały miejsce na ubiegłorocznym walnym.
Przypomnijmy – Midston, największy akcjonariusz Pepeesu (ma 28,1 proc. akcji), nie został decyzją zarządu giełdowej spółki dopuszczony do wykonywania prawa głosu z posiadanych akcji. Zarząd stoi na stanowisku, że Midston, kupując akcje firmy, naruszył ustawę o obrocie i dlatego utracił prawo głosu.
Podczas zgromadzenia miały zostać przeprowadzone wybory do rady nadzorczej poprzez głosowanie grupami. Akcjonariusze nie porozumieli się jednak w sprawie liczby nadzorców i w tej sytuacji uznali, że nie mogą głosować nad wyborem członków rady.
Równocześnie Marcin Tofel,?pełnomocnik Midstona, oświadczył, że powołał grupę i wybrał samego siebie do rady nadzorczej. Gdyby uznać, że ten wybór miał miejsce, mandat „starej” rady wygasłby, a tym samym nie mogłaby ona wybrać w 2010 r. Wojciecha Faszczewskiego na prezesa.
Sąd wstrzymał się z podjęciem decyzji, ponieważ dzień wcześniej tenże sam sąd w innej sprawie uznał, że Midston faktycznie naruszył ustawę o obrocie i w konsekwencji utracił prawo głosu z 21,1 mln akcji Pepeesu (ponad 25,4 proc. walorów spółki). Wiele wskazuje na to, że jeżeli Midston nie przekona sądu apelacyjnego do zmiany wyroku, to białostocki Sąd Okręgowy nie uzna wyboru pełnomocnika Midstona do rady.