– Chcemy, aby do 2015 roku udział sektora budowlanego w naszych przychodach wynosił nie więcej niż 50 – 60 proc. W ten sposób oderwiemy się od branży budowlanej, która ulega dużym wahaniom koniunkturalnym i jednocześnie przestaniemy być tak mocno zależni od cen surowców – zapowiada Krzysztof Folta, prezes TIM. Nie ujawnia, w jaką branżę zaangażuje się spółka. Podkreśla jedynie, że nie wyklucza przejęcia w tym celu innej firmy.
Obecnie o wynikach TIM w dużej mierze decyduje cena miedzi, która używana jest do produkcji np. kabli czy przewodów. Dzięki wysokim cenom tego surowca i ożywieniu na ryku, firma poprawiła w I kwartale sprzedaż o 22 proc., do 76,6 mln zł, a zysk ze sprzedaży o 36,5 proc., do 1,9 mln zł. – Wysokie ceny miedzi zwiększają wolumen sprzedaży, co przy stosowanej przez nas marży procentowej jest dla nas korzystne. Jeśli cena tego surowca utrzyma się na stabilnym poziomie, tzn. nie spadnie poniżej 7 tys. dolarów za tonę, wypracujemy w tym roku 10 – 20-proc. wzrost przychodów – zapowiada Folta. Oznacza to, że spółka może zakończyć ten rok z obrotami sięgającymi nawet 400 mln zł. – Jednak dodatkowym czynnikiem, który może wpływać na wyniki firmy będzie sytuacja płatnicza klientów. Może ona spowodować blokady sprzedaży oraz zmniejszenie limitów kredytowych – dodaje prezes.
TIM, w odróżnieniu od swojego największego konkurenta Alfa-Elektro, nie otwiera kolejnych hurtowni. Zwiększa natomiast liczbę przedstawicieli handlowych. Ich praca zacznie przenosić efekty w I i II kwartale przyszłego roku. – Ponadto od lipca rozpoczniemy uruchamianie nowych systemów informatycznych, które usprawnią naszą pracę z klientem i pozwolą szybciej reagować na zmieniający się rynek – zaznacza Folta. Inwestycja ta pochłonie 16 mln zł.
Poprzednia inwestycja TIM – centrum logistyczne w Siechnicach – do dziś nie jest w pełni wykorzystana. Obiekt pozwala zwiększyć obroty spółki do 600 mln zł rocznie bez dodatkowych kosztów. Ale na chwilę obecną TIM tylko w połowie wykorzystuje jego możliwości.