Józef Kiszka, największy akcjonariusz i były wiceprezes odzieżowej firmy, który ma ponad 11 proc. jej akcji, nie wyklucza poparcia uchwał. – Firmie potrzebny jest impuls finansowy, biznesowy i wizerunkowy – mówi Kiszka. Uchwały, które będą głosowane 6 czerwca, nie mają szans powodzenia bez jego poparcia oraz współpracującej z nim Doroty Kenicer, byłej prezes Mewy (ma 7,4 proc. akcji).

Kiszka przyznaje, że wstępnie popiera nową koncepcję rozwoju prezentowaną przez nowe władze spółki, kontrolowane przez Grzegorza Gniadego, który wraz z żoną ma blisko 15 proc. papierów Mewy. Dodaje, że na razie żadne porozumienie w sprawie głosowania na WZA nie zostało zawarte. – Jeśli do tego dojdzie, konieczne będzie opublikowanie raportu – ucina. Celem jest przejęcie innego podmiotu i wprowadzenie go w ten sposób na giełdę. Giełdowa spółka miałaby zapłacić zań swoimi akcjami.