Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich nieznacznie rosła we wtorek po południu i wynosiła 4,56 proc. Inwestorzy czekali na środową decyzję Fedu i nie spodziewali się po niej wiele. Barometr CME Fed Watch wskazywał, że istnieje zaledwie 0,5 proc. szans na to, że Rezerwa Federalna obniży stopy procentowe na środowym posiedzeniu. To przekonanie niewiele zmienił kiepski odczyt danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA. Owe zamówienia niespodziewanie spadły w grudniu o 2,2 proc. m./m., po listopadowym spadku o 2 proc. Średnio spodziewano się ich wzrostu o 0,6 proc. Ten rozczarowujący odczyt to raczej jednak za mało, by poważnie wpłynąć na najbliższą decyzję Fedu.
Opierając się naciskom
– W styczniu będziemy musieli się przyjrzeć temu, co może się wydarzyć – stwierdził w niedawnym wywiadzie dla CNBC Christopher Waller, jeden z gubernatorów Rezerwy Federalnej.
Na pewno Fed potrzebuje więcej danych dotyczących inflacji. Wzrost cen konsumpcyjnych w USA osiągnął dołek we wrześniu na poziomie 2,4 proc., a później przyspieszał, dochodząc w grudniu do 2,9 proc. Dane za styczeń zostaną opublikowane dopiero 12 lutego. Dodatkową niewiadomą, którą musi brać pod uwagę Fed, jest polityka nowej administracji Donalda Trumpa. To czy m.in. zdecyduje się ona na duże podwyżki ceł może dużo zmieniać w prognozach dotyczących inflacji. Trump mówił w zeszłym tygodniu, na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, że doprowadzi do spadku cen ropy naftowej i będzie chciał również szybkiego spadku cen stóp procentowych. Czy prezydent USA będzie więc naciskał w sprawie obniżek stóp?
– Szef Fedu Jerome Powell nie pozwoli, by słowa Trumpa wpływały na jego politykę. Jeśli lubisz swoją niezależność, to musisz przyzwyczaić się do krytyki. To tylko słowa i nie powinny być szczególnym zmartwieniem dla Fedu. Myślę, że przewodniczący Powell rozumie reguły tej gry – uważa Vincent Reinhart, główny ekonomista BNY Investments, będący wcześniej ekonomistą Fedu.