Od tygodnia mamy kompletnie nowy układ siły w kampanii prezydenckiej w USA. W ciągu zaledwie tygodnia od wskazania jej na następcę Joe Bidena Kamala Harris zebrała 200 mln dolarów na swoją kampanię. W ciągu tygodnia pojawiło się też aż 170 tys. nowych wolontariuszy. Jak pojawienie się Kamali Harris wpłynęło na amerykańską giełdę i jakie są pomysły na gospodarkę od listopada?
Widziałem, że niespecjalnie zareagowały. Nie dajmy się zwieść tym krótkookresowym wahaniom popularności. Kamala Harris raptem stała się bardzo popularna, pokazywana w wiadomościach. Na dziś można powiedzieć tyle, że piłka jest znowu w grze, bo wydawało się, że jeśli Biden będzie trzymać się twardo swojej kandydatury, to wybory właściwie byłyby już rozstrzygnięte, dla wszystkich byłoby już jasne, że wygra Donald Trump, natomiast Kamala Harris ma nową szansę. Czy to jest szansa duża, czy mała, czy powyżej, czy poniżej 50 proc., można się spierać, ale na pewno na nowo demokraci uwierzyli, że jest wyobrażalne pokonanie Donalda Trumpa, więc nikt nie mówi, że wybory są rozstrzygnięte. Znowu jesteśmy w stanie niepewności, nie wiemy, kto będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Szanse można uznać za wyrównane, także nie dziwmy się, że żadnej zdecydowanej reakcji giełd nie ma – ani entuzjastycznej, ani pesymistycznej – bo panuje przekonanie, że wyścig nie jest przesądzony, co powoduje, że wszyscy nabierają głębokiego oddechu i czekają. Prawda jest taka, że między prezydenturą Kamali Harris a Donalda Trumpa będzie duża różnica, jeśli chodzi o politykę gospodarczą, i będzie to różnica, powiedziałbym, soczysta. To nie są jakieś drobne różnice, tylko rzeczywiście chodzi o ideę stojącą za decyzjami, różnica jest na tyle duża i istotna dla wielu sektorów gospodarki, że im bliżej będziemy wyborów, tym bardziej widać będzie rosnące napięcie.
Najbardziej medialnym sektorem amerykańskiej gospodarki jest oczywiście Dolina Krzemowa, na którą świat zaczyna patrzeć trochę inaczej. Mamy dziś przebudzenie świadomości co do tego, że firmy technologiczne to nie jest tylko biznes, który nie dotyczy nikogo innego. Dolina Krzemowa też o tym wie i wręcz pojawiły się głosy, że oni są w stanie dosyć cynicznie poprzeć Donalda Trumpa niezależnie od własnych poglądów politycznych, dlatego że tylko wygrana Trumpa zwiększy szanse na powstrzymanie regulacji technologii. Kamala Harris była wcześniej raczej niewidoczna, zajmowała się bardziej kryzysem migracyjnym niż gospodarką. Czego można się po niej spodziewać, jakich regulacji, jakiej polityki gospodarczej?
Generalnie spodziewałbym się kontynuacji aktualnej polityki. Republikanie byli zawsze bardziej oddani wolności gospodarczej, demokraci są bardziej skłonni do regulacji. Są dwa sektory, energetyka i internet, nowe technologie, które będą miały tutaj najwięcej do powiedzenia w tej kampanii wyborczej, najwięcej do stracenia bądź wygrania. Mamy do czynienia rzeczywiście z niezauważalnym dla nas fundamentalnym wyborem. Firmy z nowych technologii to są właściciele informacji, czyli najpotężniejszego w tej chwili zasobu w gospodarce. I to powoduje, że stają się aż niebezpieczne, padają pytania, do jakiego stopnia mogą manipulować informacją. Cenzury nikt nie chce wprowadzić, ale