– Ważne, by w sytuacji, na przykład globalnego głodu, do którego dojdzie bliżej jesieni tego roku na całym świecie, Rosja była w pełni wyposażona w żywność – stwierdził Maksim Oreszkin, doradca rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Nie jest on jedynym politykiem zapowiadającym globalną klęskę głodu. – Znaczący głód jest spodziewany na kontynencie afrykańskim i stanie się on najpierw problemem humanitarnym, później społecznym, a na końcu włoskim. Bez pokoju, dojdzie jesienią do głodu, a 20 mln Afrykańczyków będzie gotowych do drogi – powiedział Matteo Salvini, były włoski wicepremier, przywódca prawicowej partii Liga. Oskarżany o prorosyjskie sympatie Salvini, wspominając o pokoju, miał oczywiście na myśli pokój na Ukrainie. Podobnie jak Oreszkin nie wspomniał jednak, kto będzie odpowiedzialny za spodziewaną klęskę głodu w Afryce. Dla każdego niezależnego obserwatora dużą część winy za nią powinna jednak ponieść Rosja. To ona przecież blokuje ukraińskie porty czarnomorskie, mocno utrudniając w ten sposób eksport zbóż z kraju uznawanego za spichlerz Europy. To ona również niszczy ukraińskie elewatory zbożowe, minuje pola, kradnie płody rolne i maszyny rolnicze. Jednocześnie daje przy tym sygnały zachodnim rządom, że może znieść blokadę portów czarnomorskich i umożliwić wywóz ukraińskiego zboża w świat, jeśli zostaną zniesione nałożone na nią sankcje.
– Dostawy żywności dla milionów Ukraińców i milionów innych ludzi na całym świecie stały się dosłownie zakładnikiem armii rosyjskiej – stwierdził Anthony Blinken, amerykański sekretarz stanu.
Rosyjska strategia polega na destabilizacji i szantażu. Obecnie europejskie rządy są straszone przez Kreml wizją milionów afrykańskich i bliskowschodnich imigrantów, którzy będą znów szturmować włoskie, hiszpańskie i greckie brzegi, by dostać się do wymarzonych Niemiec i Szwecji. Rosja jednocześnie daje do zrozumienia, że może zapobiec temu kryzysowi, jeśli Europa Zachodnia skłoni Ukrainę do rezygnacji z części terytorium i spełnienia innych żądań wysuwanych przez Kreml. Bitwa o przyszłość Ukrainy może się więc rozstrzygnąć na Morzu Czarnym.
Putinowski Hołodomor
– Fiasko otwarcia ukraińskich portów jest deklaracją wojny dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego – stwierdził David Beasley, dyrektor zarządzający Światowego Programu Żywnościowego (WFP). Ukraina zajmowała dotychczas ważne miejsce w globalnym systemie handlu surowcami rolnymi. Pod względem eksportu pszenicy w 2020 r. znajdowała się na piątym miejscu na świecie. Wyeksportowała wówczas pszenicę wartą 4,6 mld USD, z czego 26,4 proc. trafiło do Egiptu, 11,8 proc. do Indonezji, 10,8 proc. do Pakistanu, 6,4 proc. do Bangladeszu, a 5,2 proc. do Libanu. Ukraina odpowiadała wówczas za 23,5 proc. importu tego zboża do Egiptu, 61,5 proc. do Libanu, 21,4 proc. do Jemenu i 48,9 proc. do Pakistanu. Krajom tym może być trudno zastąpić zboże, które nie dopłynie do nich z Ukrainy, a są to państwa niestabilne politycznie.
Według Sierhieja Dwornyka, ukraińskiego dyplomaty z misji przy ONZ, 400 mln ludzi na całym świecie korzystało przed wojną z ukraińskiego ziarna. Przed rosyjską inwazją, Ukraina eksportowała 5 mln ton zbóż miesięcznie. W marcu ten eksport spadł do zaledwie 200 tys. ton, by w kwietniu odbić się do 1,1 mln ton. To, że w zeszłym miesiącu doszło do jego wzrostu, było zasługą tego, że więcej zboża niż zazwyczaj wysłano w świat koleją. Ukraina może wykorzystywać do tego celu 13 kolejowych przejść granicznych: cztery z Polską, trzy z Rumunią i po dwa z Węgrami, Słowacją i Mołdawią. Teoretycznie można przetransportować przez te przejścia nawet 50 tys. ton zboża dziennie. Stamtąd trafia m.in. do polskich portów, skąd płynie w świat. Wielkim problemem jest jednak to, że Ukraina korzysta z innego rozstawu torów kolejowych niż kraje UE. Wagony muszą więc być dostosowywane do europejskiego rozstawu osi lub towar musi być przeładowywany do wagonów po drugiej stronie granicy. Skomplikowane bywają też formalności biurokratyczne (dla ich ułatwienia Polska i Ukraina porozumiały się co do wspólnych kontroli celnych). Średni czas oczekiwania na wjazd wagonu ze zbożem z Ukrainy do UE wynosi więc 16 dni. Złym rozwiązaniem dla transportu kolejowego jest przeładowanie zboża na ciężarówki. By przewieźć 1,2 mln ton ziarna miesięcznie, potrzeba by co najmniej 10 tys. ciężarówek pracujących bez przerwy. A potrzeby są o wiele większe.