Wyszły również na jaw niewygodne dla chińskiej firmy AFCC informacje dotyczące budowy akademii służb bezpieczeństwa w Zimbabwe. Historie tego typu stały się źródłem antychińskich nastrojów w Afryce.

– Bicie zdarza się bardzo często. Popełnisz jakiś błąd i od razu cię biją. Wczoraj jeden z robotników poskarżył się: „Nie traktujecie nas jak istoty ludzkie". Chińczyk odpowiedział: „Powinniście docenić to, że przybyliśmy tutaj wam pomóc". Pobili tego robotnika i wyrzucili go – opowiada cieśla zatrudniony na budowie akademii służb bezpieczeństwa Zimbabwe. Pracuje on tam codziennie od 7 rano do 9 wieczorem. Dostaje za to 4 dolary dziennie, ale jest to suma, która w Zimbabwe pozwala na wykarmienie rodziny. W trakcie przerwy obiadowej Chińczycy siedzą przy stołach i jedzą z talerzy, rzucając później resztki czarnym robotnikom. – Nie mamy wyboru i pracujemy tam, by przeżyć. Gdyby jednak było możliwe wygnanie Chińczyków, zrobiłbym to – mówi jeden z zatrudnionych tam czarnych pracowników.

Budowa akademii służb bezpieczeństwa została sfinansowana chińską pożyczką wynoszącą 98 mln USD. Zimbabwe będzie ją spłacać przez 20 lat przychodami z wydobycia diamentów.

Guardian