Zdecydowano się na ten krok z uwagi na kwestie bezpieczeństwa – sklepy Apple w tych metropoliach były oblegane przez tłumy.

Reakcja rozczarowanych klientów na to oświadczenie była gwałtowna, m.in. dlatego, że sporą część ludzi stojących w kolejce stanowili ludzie wynajęci do tego, by wykupywać iPhony i sprzedawać je później z zyskiem.

– Stanąłem w kolejce już o 11 w nocy, a wokół sklepu było już pełno ludzi. Około godz. 5 rano tłum zaczął napierać, wybuchły bójki, a policja zaczęła bić ludzi – opisuje Huang Xiantong, mieszkaniec Pekinu, który chciał kupić iPhone'a dla swojej dziewczyny.

Inny pekiński sklep Apple nie został jednak zamknięty i sprzedał całe swoje zapasy iPhonów 4S (liczące 2 tys. sztuk) do 9 rano. Chiny są dla koncernu Apple najszybciej rozwijającym się rynkiem. Spółka wypracowuje tam jedną szóstą swojego przychodu. Jej produkty są tam rozchwytywane przez klientów.