Rasmussen jako argument za rozważeniem wstąpienia do eurolandu wymienia przede wszystkim prace nad paktem konkurencyjności mającym wzmocnić zarządzanie gospodarcze w strefie euro. Duński rząd chciałby wziąć w nich udział, ale nie może (podobnie jak np. Polska), gdyż Dania nie należy do strefy. Dodatkowym impulsem skłaniającym do porzucenia duńskiej korony jest zdaniem Rasmussena to, że Dania będzie w pierwszym półroczu 2012 r. przewodniczyć UE.
– Obie sprawy dają nam okazję, by się zastanowić nad unowocześnieniem naszych relacji ze strefą euro – twierdzi duński premier w wywiadzie dla gazety „Politiken”.
Zależy mu na tym, by referendum zostało przeprowadzone jeszcze przed wakacjami, tak by mógł zdobyć pretekst do uczestnictwa w decyzjach dotyczących paktu konkurencyjności, które mogą zostać podjęte na czerwcowym unijnym szczycie. Rasmussen nie podjął jak dotąd jednak żadnych konkretnych działań prowadzących do rozpisania referendum.
W unijnych instytucjach jest wielu zwolenników przyłączenia Danii do strefy euro. Guy Verhofstadt, eurodeputowany i były belgijski premier, wskazuje, że duńska gospodarka jest już mocno zintegrowana z eurolandem, a kurs korony powiązany z kursem euro.
Wynik ewentualnego referendum w sprawie przystąpienia do strefy euro byłby jednak dosyć niepewny. Sondaże wskazują, że przyjęcie unijnej waluty popiera około 45 proc. Duńczyków, 47 proc. jest temu przeciwnych, a blisko 8 proc. nie ma zdania.