Gdyby EBC zdecydował się na taki krok, drastycznie ograniczyłby rządowi Grecji możliwość zdobywania finansowania. Greckie władze musiałyby wówczas albo w pełni skapitulować i przyjąć pomoc finansową na warunkach twardo podyktowanych im przez unijnych wierzycieli, albo przygotować się na kolejne bankructwo kraju i możliwe wyjście ze strefy euro. Jeszcze we wtorek Mario Draghi, prezes EBC, zapewniał, że jego instytucja nie ma zamiaru szantażować Grecji.
Tymczasem eurogrupa zablokowała Grecji inne źródło pieniędzy. Ateński rząd chciał odzyskać od Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) 1,2 mld euro, które zostały tam przekazane przez poprzednie władze z greckiego funduszu mającego rekapitalizować banki. Rząd Grecji uważa, że pieniądze te trafiły do EFSF w wyniku błędu. Eurogrupa uznała jednak, że niezależnie od błędnego transferu Grecja nie ma już prawa do tej sumy.