- To największa fala chińskich kwantowych firm wychodzących na rynki zagraniczne niż kiedykolwiek widziałem- wskazuje Merlon Sanchez, zajmujący się operacjami Deutsche Banku w regionie Azji i Pacyfiku, od 14 lat pracujący w Hongkongu. Jego firma otrzymała dziesięć zleceń na obsługę maklerską nowych chińskich graczy.
Wprawdzie powody tej ekspansji poza chiński rynek bywają różne, ale można wskazać czynniki, które pozwalają wyjaśnić ten trend na szerszym tle.
Po pierwsze eksperci zwracają uwagę na działania chińskich władz ograniczające handel kontraktami terminowymi na indeksy giełdowe, które stanowiły ważny element w strategii funduszy kwantowych jako zabezpieczenie ich pozycji. Z drugiej strony dla chińskich funduszy emigrujących za granicę wielki magnes stanowią zamożni Chińczycy mieszkający poza Państwem Środka wykazujący coraz większy apetyt na usługi graczy komputerowych.
Ta ekspansja zderza się z planami niektórych największych graczy globalnych, którzy coraz większe środki finansowe angażują na rynkach azjatyckich. Jednak obecnie chińskie fundusze kwantowe nie są w stanie zagrozić funduszom globalnym rozszerzającym obecność w Azji. Większość graczy z Państwa Środka ma niewielkie zasoby finansowe, ale są szanse, że szybko będą rosnąć, dzięki ogromnym zasobom wypływającym z Chin i tym , które posiadają zamorscy Chińczycy. W okresie minionych 20 miesięcy, kiedy gospodarka słabła i zniżkował kurs juana z Chin wypłynęło prawie 1,5 biliona dolarów.
Zarządzający, którzy zdobywali doświadczenie na rynku krajowym potencjalnie mają większe możliwości pozyskania tych aktywów niż ich międzynarodowi rywale, wskazuje Zhou Xin, analityk firmy 998fund.com, monitorującej chińską branże hedgingową. Podkreśla również , że inwestorzy znają ich lepiej, a istotne jest też, iż w razie czego łatwiej będzie wobec nich dochodzić roszczeń.
