„Huruhuru". Tak samo nazwana została kolekcja w sklepie skórzanym w Wellington w Nowej Zelandii. Osoby, które wykorzystały tę nazwę, były przekonane, że słowo „huruhuru" oznacza w języku Maorysów (czyli rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii) „pióro". Okazało się jednak, że słowo to jest używane przez Maorysów na określenie... włosów łonowych. „Niektórzy nazywają to uznaniem, inni przywłaszczeniem kulturowym. Jeśli jednak sprzedajecie skóry, to nazywajcie je skórami, a nie włosami łonowymi, no, chyba że sprzedajecie włosy łonowe" – napisał
maoryski publicysta Te Hamua Nikora. Wpadkę z językiem maoryskim zaliczyła też dwa lata temu Coca-Cola. Na swoich automatach w Nowej Zelandii umieściła napis „Kia ora, Mate", co po maorysku znaczy „Witaj, Śmierć!". HK