Wtorkowa decyzja Narodowego Banku Węgier, była bardziej jastrzębia, niż spodziewali się analitycy. Średnio prognozowali oni wcześniej, że stopa bazowa zostanie podwyższona do 2,7 proc.

W reakcji na komunikat banku centralnego forint umacniał się o 0,5 proc. wobec wspólnej unijnej waluty. Kurs zszedł poniżej 259,5 forinta za 1 euro. Odrobił jednak tylko część strat poniesionych w poniedziałek, czyli w dniu paniki na globalnych rynkach.

Węgry były pionierem podwyżek stóp procentowych w Europie po kryzysie covidowym. Ich bank centralny zaczął je podnosić w czerwcu 2021 r., z rekordowo niskiego poziomu 0,6 proc. Od tamtego momentu podwyższył je już ośmiokrotnie i prawdopodobnie to jeszcze nie koniec cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. We wtorek zapowiedział w swoim komunikacie, że będzie kontynuował podwyżki stóp. Skłania go do tego oczywiście wysoka inflacja konsumencka, która w grudniu utrzymała się na poziomie 7,4 proc. r./r. Stopy podnosiły w ostatnich miesiącach również inne banki centralne państw naszego regionu. Analitycy Goldman Sachs prognozują, że cykl ich podwyżek zatrzyma się na Węgrzech na poziomie 4 proc. Do 4 proc. ma też dojść główna stopa procentowa w Polsce, a w Czechach do 5 proc.

Dla węgierskiego banku centralnego ważniejsza od stopy bazowej jest obecnie tygodniowa stopa depozytowa. W listopadzie stała się ona wyższa niż stopa bazowa i wynosi obecnie 4 proc. – Spodziewamy się, że w czwartek zostanie podniesiona o 50 pkt baz., a wkrótce później dojdzie do dalszych podwyżek – prognozuje Liam Peach, ekonomista Capital Economics.