Zgodnie ze średnią prognoz ekonomistów dla „Rzeczpospolitej” i „Parkietu”, produkcja przemysłowa miała spaść w lutym o 1,2 proc. rok do roku. Odczyt GUS jest więc słabszy od prognoz. Częściowo ten wynik jest też pod wpływem kalendarza: w lutym 2025 r. mieliśmy o jeden dzień roboczy mniej niż w lutym 2024 roku.
Po odsezonowaniu produkcja przemysłowa urosła symboliczne 0,1 proc. rok do roku (i spadła o 0,2 proc. względem stycznia). W dłuższym horyzoncie jesteśmy tu wciąż w zasadzie w stagnacji.
Dane GUS wskazały, że z 34 działów przemysłu produkcja urosła w ujęciu rocznym w 14, najsilniej w produkcji metali (15,5 proc.). Spadek odnotowano zaś w 20 działach, w tym największy, o ponad 15 proc., w naprawie, konserwacji i instalowaniu maszyn i urządzeń.
Polskiemu przemysłowi wciąż ciąży przede wszystkim słaba koniunktura na głównych rynkach eksportowych. Z drugiej strony, rosną zamówienia z Polski. To właśnie czynnik krajowy sprawił, że wskaźnik PMI dla polskiego sektora przetwórczego w lutym urósł do 50,6 pkt, przekraczając neutralny poziom 50 pkt pierwszy raz od blisko trzech lat. Niestety, twarde dane o produkcji przemysłowej za luty już tak pozytywnie nie zaskoczyły, wręcz przeciwnie.