Rok 2024 rozpoczynaliśmy z główną stopą NBP na poziomie 5,75 proc., i z takim go kończymy. Grudniowe posiedzenie było już 13. z rzędu bez zmiany stóp.
Dawno też w RPP nie panował, przynajmniej w kwestii wysokości stóp, stan aż tak bliski jednomyślności. Od miesięcy pojawia się tylko wniosek o podwyżkę o 200 punktów bazowych, popierany wyłącznie przez Joannę Tyrowicz, odrzucany zaś przez pozostałych dziewięcioro członków. Ostatni raz inny wniosek o podwyżkę o 25 pkt baz. pojawił się w marcu i zyskał poparcie tylko Tyrowicz i Przemysława Litwiniuka. Gwoli ścisłości – mowa o głosowaniach do października włącznie, wyniki za listopad i grudzień są jeszcze utajnione (przez sześć tygodni od posiedzenia).
Środowa decyzja o utrzymaniu stóp na niezmienionym poziomie była w zasadzie pewna: innej nie spodziewał się żaden z ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet” i „Rzeczpospolitą”.
Czytaj więcej
Lekki plus w handlu, słabe budownictwo i sektor przedsiębiorstw wciąż otrzepujący się z etatów – taki był listopad według prognoz ekonomistów.
Kiedy stopy w dół?
Wskazówki co do tego, kiedy zdaniem Rady przyjdzie czas na obniżki stóp, usłyszymy w czwartek 5 grudnia podczas konferencji prasowej prezesa NBP i przewodniczącego RPP Adama Glapińskiego. W ostatnich miesiącach on oraz większość członków gremium wskazywała na marzec, ewentualnie drugi kwartał 2025 r. Wtedy, według obecnych prognoz, ma rozpocząć się stały trend spadkowy inflacji w Polsce, a to wskazywana od miesięcy przez Glapińskiego i innych przedstawicieli Rady przesłanka dla rozpoczęcia dyskusji o obniżkach. – Rada jest chętna, aby przystąpić do obniżania stóp natychmiast gdy inflacja przestanie rosnąć, a projekcja będzie wskazywać na jej spadek. Dyskusja o luzowaniu polityki pieniężnej może rozpocząć się w marcu 2025 r., po kolejnej projekcji – mówił miesiąc temu prezes NBP.