Ankietowani przez „Parkiet” pod koniec czerwca ekonomiści przeciętnie szacowali, że inflacja bazowa przyspieszyła do 9,4 proc. Te szacunki były nieaktualne już kilka dni później, gdy GUS podał wstępne dane o inflacji ogółem. Jej przyspieszenie z 13,9 proc. w maju do 15,5 proc. w czerwcu było bowiem głównie skutkiem wzrostu cen paliw, nośników energii oraz żywności.
W porównaniu do maja, ceny towarów i usług z kategorii bazowych wzrosły o 0,6 proc., najmniej od grudnia. W kolejnych pięciu miesiącach rosły o co najmniej 1 proc. miesiąc do miesiąca. Nie był to jedynie czynników sezonowych. Ekonomiści z banku Pekao wyliczyli bowiem, że inflacja bazowa oczyszczona z wpływu takich czynników zmalała w czerwcu do około 0,7 proc. miesiąc do miesiąca z 1,1 proc. w maju.
Czytaj więcej
Prognozy ekonomistów NBP sugerują, że pod koniec 2024 r. inflacja wróci do celu – mówił w piątek prezes tej instytucji Adam Glapiński. Te prognozy mogą uzasadniać rychłe zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych, a pod koniec 2023 r. mogą pozwolić na ich obniżki. Ale opublikowane w poniedziałek szczegóły prognoz NBP aż tak jednoznacznie nie są.
Słabnący impet inflacji bazowej wpisuje się w prognozy większości ekonomistów, że inflacja ogółem jest już bliska szczytu. W ostatnich tygodniach, w związku ze spadkiem cen niektórych surowców, pojawiły się nawet oceny, że tegoroczny szczyt inflacja już minęła. Kolejny wyskok może odnotować na początku 2023 r. w związku z podwyżkami cen regulowanych. Inflacja bazowa powinna już jednak maleć.