Kolejna, już siódma z rzędu, podwyżka stóp procentowych była w zasadzie przesądzona. Większość ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet” spodziewała się jednak, że RPP zdecyduje się podnieść główną stopę o 0,5 pkt proc., po 0,75 pkt proc. w marcu. Niektórzy spodziewali się powtórki ruchu marcowego.
W następstwie kwietniowej podwyżki, stopa referencyjna NBP znajdzie się od czwartku na poziomie najwyższym od listopada 2012 r.
Kolejna, już siódma z rzędu, podwyżka stóp procentowych była w zasadzie przesądzona – sygnalizowali ją członkowie RPP w wypowiedziach po poprzednim posiedzeniu. Większość ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet” spodziewała się jednak, że RPP zdecyduje się podnieść główną stopę o 0,5 pkt proc., po 0,75 pkt proc. w marcu. Niektórzy spodziewali się powtórki ruchu marcowego.
Zmiany stóp o 1 pkt proc. nie oczekiwał żaden z 23 zespołów analitycznych uczestniczących w comiesięcznej ankiecie „Parkietu”. Wynikało to przede wszystkim z tego, że już marcowa podwyżka stóp była większa od trzech poprzednich (po 0,5 pkt proc. każda). Tymczasem marcowemu posiedzeniu RPP towarzyszyło gwałtowne osłabienie złotego, które Rada próbowała powstrzymać. Od tego czasu złoty wyraźnie się umocnił.
Czytaj więcej
Część ekonomistów nadal oczekuje, że RPP trudno będzie podnieść stopy procentowe powyżej 5,5 proc., a w 2023 r. przyjdzie czas na ich obniżanie. Przybywa jednak głosów, że cykl zaostrzania polityki pieniężnej zakończy się przy stopie referencyjnej NBP na poziomie 7 proc.