Coraz większe rozbieżności w prognozach stóp procentowych

Część ekonomistów nadal oczekuje, że RPP trudno będzie podnieść stopy procentowe powyżej 5,5 proc., a w 2023 r. przyjdzie czas na ich obniżanie. Przybywa jednak głosów, że cykl zaostrzania polityki pieniężnej zakończy się przy stopie referencyjnej NBP na poziomie 7 proc.

Publikacja: 04.04.2022 21:00

Coraz większe rozbieżności w prognozach stóp procentowych

Foto: Adobestock

Jeszcze w czwartek, gdy zbieraliśmy prognozy na kwiecień od uczestników comiesięcznej ankiety makroekonomicznej „Parkietu", większość z nich spodziewała się na środowym posiedzeniu RPP podwyżki stopy referencyjnej NBP o 0,50 pkt proc., do 4 proc. Takiej zmiany oczekiwało 13 spośród 23 zespołów analitycznych rywalizujących w konkursie. Dziewięć obstawiało podwyżkę stopy referencyjnej NBP o 0,75 pkt proc., tak jak w marcu. To wyniosłoby ją do 4,25 proc.

Te przewidywania były formułowane przy założeniu, że inflacja w marcu wyniosła 10,1 proc. rok do roku. W rzeczywistości, jak oszacował wstępnie GUS, sięgnęła aż 10,9 proc. rok do roku. W poniedziałkowych komentarzach ekonomiści przyznają, że niespodzianka – i to w pewnym sensie podwójna, bo progności biorą pod uwagę to, że od lipca ub.r. inflacja stale przebija przeciętne szacunki – zwiększa prawdopodobieństwo, że RPP ponownie zdecyduje się na podwyżkę głównej stopy procentowej o 0,75 proc. (takie oczekiwania dominują też na rynku finansowym). Oficjalnie jednak nikt prognoz nie zmienił.

Szok zewnętrzny

Argumentów na rzecz powrotu do takiego rytmu podwyżek stóp, jaki RPP utrzymywała od grudnia do lutego, czyli po 0,5 pkt proc. miesięcznie, jest kilka. Przede wszystkim, decydując się na większą zmianę w marcu, RPP nie reagowała tylko na to, że wojna w Ukrainie podniosła oczekiwaną ścieżkę inflacji. „Marcowa podwyżka stóp o 0,75 pkt proc. miała na celu przeciwdziałanie presji rynkowej na osłabienie kursu złotego. Od tego czasu sytuacja na rynkach finansowych ustabilizowała się, a zatem uważamy, że RPP powróci do tempa zacieśniania polityki pieniężnej realizowanego w poprzednich miesiącach" – tłumaczą analitycy z Credit Agricole Bank Polska. Obecnie kurs euro oscyluje poniżej 4,65 zł, podczas gdy w dniach poprzedzających marcowe posiedzenie Rady był blisko 5 zł. W poniedziałek polskiej waluty nie osłabiła wyraźnie nawet wypowiedź wiceministra funduszy i polityki regionalnej Waldemara Budy, że nie należy liczyć na zatwierdzenie przez Komisję Europejską polskiego Krajowego Planu Odbudowy już w kwietniu, jak wydawało się w ostatnich dniach.

Po drugie, przyspieszenie inflacji w marcu było, jak się wydaje, głównie podyktowane czynnikami, na które krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu. Podczas gdy inflacja ogółem przyspieszyła z 8,4 do 10,9 proc. rok do roku, to inflacja bazowa – nieobejmująca cen energii i żywności – ledwie drgnęła, z 6,7 do około 6,8 proc. „Argumentami na rzecz bardziej ostrożnego podejścia do zaostrzania krajowej polityki pieniężnej są widoczne już efekty dotychczasowych podwyżek (ostre wyhamowanie akcji kredytowej i pogorszenie nastrojów konsumentów), znacząca niepewność dotycząca wzrostu gospodarczego oraz wyraźnie egzogeniczny, podażowy charakter skoku inflacji związanego z wojną" – tłumaczą w poniedziałkowym raporcie ekonomiści z PKO BP.

Kluczowe będą płace

Niezależnie od tego, co zrobi w środę RPP, niemal na pewno nie zakończy to cyklu zaostrzania polityki pieniężnej. Dlatego ciekawsze niż to, w jakim rytmie Rada będzie podnosiła stopy, jest pytanie, do jakiego poziomu je doprowadzi.

Obecnie ekonomiści przeciętnie przewidują, że stopa referencyjna NBP zakończy ten rok na poziomie około 5–5,5 proc. Część z nich nadal ma w swoich scenariuszach ich obniżki w 2023 r., gdy gospodarka prawdopodobnie wyraźniej zwolni, m.in. w reakcji na tegoroczne podwyżki stóp. Nieco wyższą docelową stopę referencyjną, w okolicy 6 proc. wyceniają w kontraktach terminowych na WIBOR inwestorzy. Ale i na rynku finansowym dominuje przekonanie, że w przyszłym roku polityka pieniężna będzie już rozluźniana.

W ocenie ekonomistów z Credit Agricole Bank Polska, z tym założeniem trzeba się pożegnać. Niespodzianki inflacyjne w USA i strefie euro sprawiają, że w 2023 r. będzie tam nadal trwał cykl zaostrzania polityki pieniężnej. W tych okolicznościach RPP nie będzie mogła pozwolić sobie na obniżanie stóp, bo narazi się na osłabienie złotego. To oznacza, że doprowadzi je do 5,5 proc. (w lipcu) i na tym poziomie na długo zostawi.

Z kolei ekonomiści z Citi Handlowego wskazują, że „biorąc pod uwagę obecny stan wiedzy, podwyżki do 5,5 proc. to na razie plan minimum". Jak tłumaczą, decydujące będzie tempo wzrostu płac: „Gdyby pomimo szoku inflacyjnego płace rosły w tempie zapewniającym realny wzrost wynagrodzeń, bylibyśmy skłonni podnieść docelową prognozę poziomu stóp procentowych do ok. 6,5–7 proc.". Analitycy z ING Banku Śląskiego już teraz za podstawowy scenariusz uznają wzrost stopy referencyjnej do 6,5 proc. w br. i 7,5 proc. w 2023 r.

Gospodarka krajowa
Obniżka stóp jeszcze w pierwszej połowie roku? Nie można wykluczyć
Materiał Promocyjny
7 powodów, dla których warto przejść na Małą Księgowość
Gospodarka krajowa
Więcej bezrobotnych w grudniu. GUS podał najnowsze dane o zatrudnieniu
Gospodarka krajowa
Rok inwestycji publicznych
Gospodarka krajowa
Amundi wierzy w euro
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Gospodarka krajowa
Są nowe dane o produkcji budowlanej w Polsce. Jest lepiej od prognoz
Gospodarka krajowa
Kolejne rozczarowanie z polskiej gospodarki. Tym razem dotyczy sprzedaży detalicznej