Według szacunków ekspertów Krajowej Izby Gospodarczej (KIG), do których dotarła „Rzeczpospolita", pracę może stracić od 320 do 480 tys. osób w optymistycznym wariancie obniżenia tegorocznego wzrostu PKB do 1 proc. oraz od 1,12 mln do 1,28 mln osób w wariancie pesymistycznym, gdyby PKB odnotował 5-proc. spadek. – Takie wartości zobaczymy w statystykach, o ile nie znajdą się nadzwyczajne środki zaradcze – twierdzi Piotr Soroczyński, główny ekonomista KIG.
W branżach najbardziej narażonych na skutki epidemii cięcia miejsc pracy już się zaczęły. – Dziś zacząłem wręczać wypowiedzenia. Zostawiam tylko pracowników biurowych, którzy pomogą mi później wznowić biznes – mówi właściciel małopolskiej firmy zajmującej się transportem pasażerskim i biznesowym, która od pewnego czasu przyjmuje już tylko anulacje wcześniejszych zleceń. Pozbędzie się 30 osób, w tym wszystkich kierowców.
W dramatycznej sytuacji znalazł się zatrudniający 100 tys. osób sektor hoteli. – W ciągu najbliższych sześciu miesięcy branża potrzebuje od 4,3 do 4,5 mld zł, żeby przetrwać – mówi Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego. Już przed tygodniem właściciele hoteli zaczęli wysyłać pracowników na bezpłatne urlopy. Zwolnieniami zagrożona jest także branża turystyczna, gdzie pracuje ok. 700 tys. osób. Podróże zamarły. – Na razie trudno ocenić sytuację. Zmienia się praktycznie z dnia na dzień – przyznaje Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki.
Epidemia może zrujnować zatrudniający ponad 200 tys. osób polski przemysł motoryzacyjny. Jest uzależniony od zamówień z zagranicznych fabryk samochodów, które w ub. tygodniu wstrzymały produkcję. Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) w poniedziałkowym stanowisku ostrzegł, iż rządowa tarcza osłonowa jest niewystarczająca i wyklucza z pomocy szereg firm. – Większość branży to małe przedsiębiorstwa, które mogą wytrzymać jeszcze najwyżej cztery–sześć tygodni. Potem zaczną się zwolnienia – ostrzega Jakub Faryś, prezes PZPM.
Problemy polskich firm jeszcze pogorszy kryzys w gospodarce Niemiec, naszego najważniejszego partnera odbierającego przeszło 27 proc. polskiego eksportu. Jak podał w poniedziałek prestiżowy monachijski ifo Institute, epidemia może kosztować Niemcy od 255 do 729 mld euro w zależności od rozwoju sytuacji. – Koszty prawdopodobnie przewyższą wszystko, co widzieliśmy po kryzysach gospodarczych lub klęskach żywiołowych w Niemczech w ostatnich dziesięcioleciach – twierdzi Clemens Fuest, prezydent ifo. ADW