To nie był zimny prysznic. Był lodowaty. Tak można opisać wtorkowe wydarzenia na europejskich giełdach. Przyniosły one bardzo mocną przecenę, której przewodziła Warszawa.
Od początku notowań europejskie indeksy, w tym również WIG20, znalazły się wyraźnie pod kreską. Inwestorzy nerwowo zareagowali na doniesienia o wycofaniu amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy. Jakby tego było mało nałożyły się na to amerykańskie cła, które przybrały już realne kształty. To schodziło nastroje na rynkach, chociaż uczciwie trzeba też przyznać, że te w ostatnim czasie były mocno rozgrzane. Mówiąc językiem giełdowym: było z czego spadać.
Pogłębione dno korekty na GPW
Niedźwiedzie świetnie wykorzystały ten pretekst. Na europejskich parkietach zagościły spadki, których skala z każdą godziną handlu przybierała na sile. W połowie sesji grupie spadkowej przewodził nasz WIG20, który spadał o ponad 3 proc. Jakby tego było mało pod koniec dnia zniżki przyspieszyły, do czego rękę przyłożyli także inwestorzy z Wall Street, którzy również zaczęli dzień od wyraźnej wyprzedaży. W takim otoczeniu trudno było o jakiś ratunek. Ostatecznie WIG20 zamknął notowania 3,9 proc. na minusie, co było najsłabszym wynikiem w Europie. Trzeba jednak pamiętać, że po dwóch miesiącach 2025 r. byliśmy jednak też liderami wzrostów.
Przecena nie oszczędziła żadnej ze spółek wchodzących w skład WIG20. Najmocniej oberwało się bankom. Akcje PKO BP, Pekao czy też Alior Banku straciły na wartości ponad 5 proc. Najmniej ucierpiały akcje Orange Polska, które zostały przecenione o 1,2 proc. Wtorkowa przecena nie ominęła także średnich i małych spółek. mWIG40 zamknął notowania 2,9 proc. pod kreską, a sWIG80 1,8.