Pięć - tyle wynosi już wzrostowa seria indeksu WIG20. W środę bez większych problemów udało się ją podtrzymać, a nasz rynek coraz śmielej zaczął spoglądać w stronę 2600 pkt czyli szczytów notowań z maja. Do ataku jeszcze nie doszło, ale patrząc na to, jak mocno prezentuje się nasz rynek w ostatnim czasie, wydaje się być to jedynie kwestią czasu.

W środę znów od początku notowań nasz rynek notował wzrosty. Po dwóch godzinach handlu WIG20 rósł wyraźnie ponad 1 proc. Na plusie był także mWIG40, który tym samym śrubował historyczny rekord. Podobnie było w przypadku indeksu WIG, któremu w pewnym momencie udało się nawet przebić poziom 92 tys. pkt.

Zagranica napędza WIG20

Ten sielankowy obraz zakłócili nieco Amerykanie. Dane o inflacji okazały się wyższe od zakładanych, a to znów stawia pod znakiem zapytania dalsze obniżki stóp w wykonaniu Rezerwy Federalnej. Fakt ten sprawił, że na GPW wzrosty zostały ograniczone. Efekt ten był jednak tylko chwilowy. Po lekkiej zadyszce, na ostatniej prostej notowań nasze indeksy, a w szczególności WIG20 znów zaczęły zyskiwać na wartości, co jest kolejnym argumentem potwierdzającym siłę byków, którzy, jak się wydaje są napędzani kapitałem zagranicznym. Nasz flagowy indeks zamknął ostatecznie dzień 1,3 proc. na plusie i do czwartkowych notowań przystąpi z poziomu 2568 pkt. Na uwagę zasługuje nie tylko sama wzrostowa sesja, ale także poziom obrotów na GPW. Te wyniosły na szerokim rynku blisko 2,4 mld zł, co jest naprawdę imponującym wynikiem. Dla porządku dodajmy, że mWIG40 zamknął środowe notowania 0,2 proc. pod kreską, a sWIG80 zyskał symboliczne 0,03 proc.