Krajowy rynek ma za sobą całkiem udany tydzień, choć jego końcówka stawia spory znak zapytania co do perspektyw. Przypomnijmy też, że pod koniec października WIG20 znalazł się najniżej od stycznia. Sierpniowy dołek w cenach intraday w okolicach 2200 pkt zadziałał jako wsparcie, a to przyniosło odreagowanie. Najlepszym dniem był oczywiście czwartek, kiedy indeks dużych spółek urósł o ponad 3 proc. W piątek popyt próbował dalej brnąć na północ, ale atmosfera na rynkach europejskich z czasem opadła, a to związało ręce krajowym inwestorom. Na wartości traciły m.in. banki, które głównie stały za czwartkowym rajdem. Do tego przecena miedzi zdołowała KGHM. Wśród dużych spółek na uwagę zasłużyło tylko Dino, które w reakcji na wyniki zamknęło się z 14-proc. umocnieniem.
Cofnięcie WIG20 z porannej próby kontynuacji zwyżek ostatecznie zakończyło się 0,5-proc. spadkiem, powrotem poniżej 2300 pkt oraz pod zanegowaniem czwartkowego wybicia linii trendu spadkowego. W tych okolicznościach trudno spodziewać się czegoś dobrego po polskich akcjach w kolejnych dniach. Zwłaszcza, że główne europejskie indeksy również świeciły na koniec tygodnia na czerwono. W USA w pierwszych godzinach handlu było dość spokojnie. Lekko pod kreską był Nasdaq, ale S&P 500 walczył z 6000 pkt.