Choć w ostatnich miesiącach WIG20 – delikatnie mówiąc – nie błyszczał, to niestety raczej nie będzie odporny na rozwinięcie korekty na głównych rynkach, na które się zanosi. W środę, gdy krajowi inwestorzy rozeszli się do domów, amerykańskie S&P 500 i Nasdaq wyraźnie się osuwały. Tymczasem końcówka sesji nad Wisłą była całkiem mocna. Choć w ciągu dnia WIG20 tracił nawet 1 proc., schodząc do sierpniowych dołków, to na finiszu zyskał 0,26 proc.

Wynik co prawda skromny, ale aż o 30 pkt powyżej dziennego minimum. Na ratunek przybyły banki. WIG-banki wybronił wrześniowy dołek na 12 200 pkt.

Odreagowanie indeksu dużych firm zatrzymał dobrze znany z poprzednich tygodni poziom 2259 pkt, będący jeszcze do niedawna solidnym wsparciem dla popytu. Powrót powyżej niego w kolejnych dniach byłby oczywiście bardzo pozytywnym sygnałem, który w krótkim terminie zanegowałby ponury obraz benchmarku dużych firm. Jeśli na amerykańskim rynku nie doszłoby w środę do wyraźnej zmiany nastrojów, to taki scenariusz jednak jest mało prawdopodobny.

Po stronie sprzedających mamy zaś silne argumenty: wspomniany opór na 2259 pkt i brak wyraźnego wzrostu obrotów. Wygląda więc na to, że droga do dołka na 2193 pkt może być bardzo krótka.