Krajowy rynek wybrał sobie nie najlepszy moment na odreagowanie, na który liczymy od kilku tygodni. Po udanej środowej sesji, którą WIG20 potwierdził wsparcie w okolicach 2260 pkt, czwartek przyniósł cofnięcie ale też pozytywny (jak na razie) test wsparcia na 2300 pkt.

Zapewne nie tak inwestorzy sobie wyobrażali powrót krajowego rynku do zwyżek, ale też trzeba przyznać, że popyt miał związane ręce. Od rana główne indeksy w Europie śladem kontraktów na amerykańskie benczmarki świeciły na czerwono. WIG20 po bardzo krótkim pozytywnym początku dość szybko zaczął zniżkować i osunął się na sam dół w tabeli europejskich indeksów. Do końca dnia pozostawał też jednym z najsłabszych benczmarków, choć wyższy od oczekiwanego odczyt inflacji w USA niemiecki DAX czy francuski CAC40 odczuły bardziej. Ostatecznie czwartkowa sesja zakończyła się dla niego spadkiem o 0,57 proc. i na 2308 pkt.

Banki, które w dwóch poprzednich dniach stały za lepszym zachowaniem indeksu dużych spółek, tym razem odsunęły się w cień, a grupa spółek chętnych do poprawy notowań WIG20 była bardzo wąska. Znalazło się w niej m.in. Dino Polska, które znów przygotowuje się do ataku na wrześniowe szczyty, a jego powodzenie otworzy drogę do sforsowania pokaźnej, lipcowej luki bessy. Po drugiej stronie tabeli plasował się m.in. Cyfrowy Polsat, który znów bronił poziomu 12 zł.