N krajowym rynku ciężko było w piątek szukać większych emocji, bo uwaga inwestorów od rana skupiała się na głównym wydarzeniu ostatnich tygodni, czyli sympozjum w Jackson Hole i wystąpieniu Jerome'a Powella, szefa Fedu. Po czwartkowych mocnych spadkach, w piątek kontrakty na S&P 500 i Nasdaq od rana zyskiwały na wartości, a tuż przed otwarciem handlu za oceanem odrabiały już przynajmniej połowę strat z poprzedniego dnia. Otwarcie handlu było zatem pomyślne i był to pierwszy mocniejszy znak dla europejskich rynków. Krajowy WIG20 co prawda zaczął dzień tuż przy maksimach z czwartku, ale szybko wrócił do poziomu 2400 pkt, przy którym utrzymywał się przez większość dnia. Impuls z USA sprawił, że WIG20 szybkim susem dotarł do dziennych maksimów, ale szybko okazało się, że chętnych do ryzykownych zagrań jest niewielu. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień śladowym umocnieniem, broniąc 2400 pkt. Jego zachowanie w poniedziałek będzie jednak zależeć od globalnych nastrojów i reakcji głównych rynków na słowa Powella. Pierwszy odbiór wystąpienia był pozytywny, a S&P 500 sięgnął maksimów z czwartku. Gorzej jednak było z kontynuacją - po kilkudziesięciu minutach amerykański indeks wrócił do 5600 pkt. Wygląda na to, że część inwestorów może mieć dosyć gry w szachy z Fedem i woli zrealizować zyski, nawet jeśli ścieżka cięć stóp procentowych byłaby bliska oczekiwań.