Wygląda na to, że rynkowa struna jest coraz mocniej napięta, a obie strony trzymają się w szachu, przynajmniej jeśli chodzi o GPW.

Ostatnie dni dla WIG20 to ruchy wokół 2400 pkt. Indeks dużych spółek wskoczył nad okrągły poziom w ubiegłym tygodniu, później jeszcze nieco się podciągnął, ale w połowie tego tygodnia notowany był już sporo poniżej psychologicznego pułapu. Sesja czwartkowa znów przyniosła zwyżkę, nawet do 2420 pkt i to w połowie dnia. Wyglądało więc na to, że dzień zapisze się na konta byków. Szczególnie że indeksy amerykańskie wystartowały dość wysoko, a S&P 500 miał na wyciągnięcie ręki poziom 5650 pkt, z którego rozpoczął się lipcowy zjazd. Dobre otwarcie szybko poszło jednak na marne, przynajmniej z perspektywy europejskich indeksów, które zaraz potem się zamykały. Po kilkudziesięciu minutach amerykańskie indeksy zaświeciły na czerwono, co dla europejskich inwestorów było sygnałem do odwrotu. Spadki S&P 500 czy Nasdaq nie były oczywiście duże, ale bliskość świeża pamięć spadków sprzed kilku tygodni działa na wyobraźnię. Krajowy WIG20 w ostatniej godzinie sesji wymazał cały dzienny wzrost, ale zakończył sesję na równych 2400 pkt. Główne europejskie indeksy jednak zyskiwały.