Straty na części rynków nie były głębokie, IBEX spadł o 0,14%, FTSE MiB o 0,16%, DAX o 0,27%. W przypadku Stoxx 600 było to jednak już 0,92%, CAC 40 1,29%, a FTSE 100 1,38%. W Londynie silnie traciły Shell (-2,69%) czy Rolls-Royce (-3,38%), w Paryżu Total (-3,43%), Pernod Ricard (-2,89%) czy Danone (-2,76%). Jak sugerują powyższe liczby, tematem dnia stała się silna wyprzedaż ropy (-4,4% w przypadku Brent), która wyraźnie oddziaływała na sektor energetyczny. Agresywna gra na jej spadki jest swoistym wyzwaniem rzuconym OPEC+ przed weekendowym spotkaniem. Kartel, od którego wcześniej oczekiwano pozostawienia produkcji na dotychczasowym poziomie, może być zmuszony przynajmniej do lekkich cięć, by nie prowokować spekulacyjnej wyprzedaży.
Sesja okazała się bardzo słaba dla Warszawy. WIG20 spadł o 1,72%, mWIG40 o 0,80%, tylko sWIG80 wzrósł o 0,14%. W głównym indeksie na plusie zamknęło się wyłącznie Orange. Wprawdzie obroty nie były wysokie (936,5 mln zł), ale sesja i tak wydaje się zwiastunem krótkoterminowego schłodzenia warszawskiego rynku.
S&P 500 z olbrzymimi problemami zdołał się zamknąć neutralnie, Nasdaq Composite zyskał 0,32%. Wciąż silnie drożała nVIDIA (2,99%), ale bilans reszty sektora półprzewodników był już mieszany. Bardzo dobrze zachowywały się Tesla (+4,14%) oraz Netflix (+3,72%), natomiast nie sposób nie mieć wrażenia, że także rynek amerykański wpadł w lekką zadyszkę. Jakiekolwiek tłumaczenia wczorajszej trudnej sesji obawami o procedowanie podwyższenia limitu długu wydają się mocno naciągane, zważywszy, że Komisja Regulaminowa Izby Reprezentantów przegłosowała dopuszczenie ustawy pod dzisiejsze głosowanie w niższej izbie Kongresu. Wynik głosowania 7-6 mógłby w teorii lekko niepokoić, ale nie bez powodu Komisja była wskazywana jako potencjalnie poważna przeszkoda na drodze do finalizacji procesu. Obserwując publikacje w amerykańskiej prasie nie sposób nie odnieść wrażenia, że wieczne nawoływania do dyscypliny fiskalnej są głośne, póki dotyczą bliżej nieokreślonej przyszłości. Wczorajszy ton był zaskakująco gorzki, chwilowo na pierwszy plan wybiły się narzekania, że tonowanie wydatków może być języczkiem u wagi i spowodować recesję. Traktujemy to w kategoriach chwilowego szumu lub nawet lekko humorystycznego akcentu, szczególnie publikacje Bloomberga i nie tylko, które utrzymane są w tonie „po co oszczędzać, skoro zadłużenie i tak będzie rosło i do 2033 r. przekroczy 130% PKB”.
Azja wciąż spada, Hang Seng nawet bardzo. Po wczorajszym odbiciu, mającym miejsce po publikacji komentarza, nie pozostał nawet ślad. Notowania kontraktów futures sugerują wyraźne spadki w Polsce i Europie na starcie sesji. Dzień mogą uratować dobre dane o niemieckiej inflacji, z uwagą należy obserwować także wyniki badania JOLTS w USA.zag