Spadki obserwowane w czwartek mogą być początkiem dłuższej korekty w dół, ponieważ po sezonie publikacji wyników za pierwszy kwartał inwestorzy nie widzą już argumentów przemawiających za tym, aby nadal warto było kupować akcje spółek po obecnych cenach. Nie widać też wyraźnych oznak poprawy koniunktury, sądzą analitycy.
O godzinie 15.16 indeks WIG20 tracił 2,5 procent do 1830 punktów. Od początku roku indeks skupiający największe spółki notowane na warszawskiej giełdzie, wzrósł o 5 procent.
- Jesteśmy pod zdecydowaną presją negatywnych nastrojów na Zachodzie. Chęć trwałego przebicia 1900 punktów (na WIG20) zakończyła się fiaskiem i sądzę, że czeka nas kontynuacja tych spadków, bo rynkowi brakuje na razie argumentów i siły - powiedział makler jednego z warszawskich domów maklerskich.
- Na spadki indeksów mogą też wpływać słabe dane makroekonomiczne w Polsce. Swoją cegiełkę dołożył na pewno Fed, który obniżył prognozę PKB - powiedział analityk BM DnB Nord, Tomasz Jachowicz.
Fed obniżył prognozy Produktu Krajowego Brutto dla USA na najbliższe trzy lata. Z kolei wczoraj opublikowane dane o kwietniowym spadku produkcji przemysłowej w Polsce, według ekonomistów, wskazują na to, że polska gospodarka jeszcze nie osiągnęła dna.