W środę na giełdach zachodnich mieliśmy bardzo dużą zmienność notowań - głównie w USA. W ciągu dnia indeksy rosły o prawie 1 - proc., by zakończyć sesję prawie 1 proc. pod kreską. W takiej sytuacji nie ma się czemu dziwić, że dziś giełdy rozpoczęły od mocnych spadków.
W Europie Zachodniej w ciągu dnia akcje traciły przeszło 1,5 proc. Obok przeceny w USA wpływ na to mogły mieć słabe wyniki finansowe Ericssona, który rozczarował zarówno na poziomie przychodów jaki i zysków. Generalnie jednak analitycy sądzą, że mamy do czynienia z typową realizacją zysków i póki co nic nie wskazuje, że jest to początek oczekiwanej korekty. Trend wzrostowy nadal obowiązuje.
W ciągu dnia wyniki finansowe podało też kilka dużych firm amerykańskich. Koncern telekomunikacyjny AT&T wypracował zysk na akcję wyższy o 8 proc. od oczekiwać. Jeszcze mocniej bo o ponad 40 proc. rynkowy consensus pokonał fundusz Legg Mason. Z kolei Xerox miał zysk wyższy od prognoz o prawie 17 proc. Żadna z tych informacji nie wpłynęła jednak na poprawę wycen akcji w Europie Zachodniej. Nie zmieniły tego nawet rosnące kontrakty na amerykańskie indeksy. To może wskazywać, że przed weekendem tradycyjnie kupujący odpuszczają. Popołudniu inwestorzy dostali informację z amerykańskiego rynku pracy. W ubiegłym tygodniu liczba bezrobotnych wzrosła do 531 tys., podczas gdy oczekiwano wzrostu do 515 tys.
Na tle światowych giełd, warszawska zaprezentowała się bardzo korzystnie. Indeks WIG20 wprawdzie stracił na wartości 0,11 proc., ale niski poziom obrotów wskazuje raczej, że większej presji do pozbywania się akcji nie ma. Właściciela zmieniły akcje za 1,25 mld zł.
Mało tego w ciągu dnia udało się nawet zaatakować i pokonać wyznaczony dzień wcześniej szczyt. Warto dodać, że pierwszy raz od wielu dni mniejsze spółki wypadły lepiej niż giełdowe blue chipy. Oba indeksy mWIG40 i sWIG80 zyskały po 0,5 proc.
