W konsekwencji obserwowaliśmy kontynuację zrostów na rynkach akcji oraz m.in. umacnianie się walut z rynków wschodzących. Notowania złotego są już bardzo blisko 4 za euro. Te dobrenastroje zweryfikuje jednak dziś publikacja wskaźnika Conference Board.
[srodtytul]Sprzedaż domów – silny wzrost, ale ciągle bardzo słabo[/srodtytul]
Sprzedaż nowych domów w USA wzrosła w czerwcu do 330 tys. (w ujęciu anualizowanym) wobec 310 tys. oczekiwanych przez rynek. Jednocześnie zweryfikowano dane za maj, kiedy to (po wygaśnięciu ulg na zakup domów) sprzedaż spadła do 267 tys. Już podane pierwotnie 300 tys. oznaczało najniższą wartość przynajmniej od początku 1963 roku (od kiedy publikowane są dane). Rynek może mieć zatem nadzieję, iż dno – choć bardzo głębokie, zostało już osiągnięte i tym należy tłumaczyć pozytywną reakcję, gdyż faktycznie sprzedaż w czerwcu przewyższyła konsensus mniej niż wynosiła rewizja majowych danych w dół. Minimalnie spadły zapasy niesprzedanych domów, ale przy obecnym tempie sprzedaży starczyłyby na ok. 8 miesięcy. To pokazuje, jak dużym hamulcem dla gospodarki pozostanie rynek budownictwa mieszkaniowego.
[srodtytul]Conference Board – kolejne pogorszenie nastrojów?[/srodtytul]
Publikacja wskaźnika nastrojów amerykańskich gospodarstw domowych będzie miała dużo większe znaczenie niż dane o sprzedaży nowych domów. Rynek pogodził się już z nieco słabszym drugim kwartałem, ale zachowanie amerykańskich konsumentów będzie kluczem do oceny drugiego półrocza. Zasadnicze znaczenie mają zatem rynek pracy i nastroje konsumenckie. Tymczasem wskaźniki nastrojów będące na i tak historycznie niskich poziomach notują ostatnio niepokojące spadki. Conference Board silnie obniżył się w czerwcu, co więcej wstępny University of Michigan Index za lipiec odnotował nieoczekiwany spadek. Rynek oczekuje, iż Conference Board w lipcu obniży się nieznacznie do 51 pkt. (52,9 w czerwcu).