Spadła cena ropy naftowej, a giełdowe indeksy odbiły się po wcześniejszej wyprzedaży.
Wczorajsza sesja na warszawskiej GPW była w tej sytuacji jednoznacznie pozytywna. Ceny akcji rosły systematycznie przez cały dzień. Wśród dużych spółek prym wiodły KGHM (ostatnio przeceniony) oraz Polimex (podał lepsze od konsensusu prognoz wyniki za IV kwartał).
Chwila spokoju może jednak nie trwać długo. Kaddafi nie stracił jeszcze władzy, a opozycja poczuła szansę na jej zdobycie. Jednocześnie w kilku innych krajach rządzący zdecydowali się na desperackie ruchy w postaci dawania obietnic i rozdawania pieniędzy, aby uchronić się przed wybuchem społecznego niezadowolenia i rozszerzeniem się rewolucji. Libia uzmysłowiła nam, że to, co się dzieje w Afryce, może mieć duże znaczenie zarówno dla sytuacji na rynkach finansowych, jak i dla naszych oszczędności. Najbardziej niebezpieczny jest gwałtowny wzrost ceny ropy naftowej. Wcześniejsze zamieszki w Tunezji i Egipcie miały w tym aspekcie o wiele mniejsze znaczenie. Libia dała nam przedsmak tego, co mogłoby się stać, gdyby rewolucja rozszerzyła się na Arabię Saudyjską lub gdyby doszło do konfliktu Iran – Izrael. W takiej sytuacji cena ropy mogłaby osiągnąć zupełnie nieracjonalny poziom, a to przełożyłoby się negatywnie na kondycję światowej gospodarki. Wiadomo, co oznaczałoby to dla rynków finansowych. Tak więc w najbliższym czasie najważniejszym czynnikiem, który będzie wpływać na giełdowe nastroje, będzie dalszy rozwój wydarzeń w północnej Afryce.
Trwa sezon publikacji wyników spółek. Dotychczas publikowane przez spółki dane finansowe były dobre lub nawet przewyższały oczekiwania analityków. Tak ostatnio było w wypadku Getin Holding oraz Mondi. Ich kursy zareagowały pozytywnie i znalazły się w pobliżu szczytów dwuletniej hossy. Wprawdzie publikowane na przełomie lutego i marca raporty za IV kwartał 2010 r. mają w dużej mierze walor historyczny, jednak są wskazówką co do tego, czego można oczekiwać po spółkach w roku 2011. Na razie wygląda na to, że kolejne kwartały powinny upłynąć pod znakiem dalszej poprawy wyników finansowych zdecydowanej większości przedsiębiorstw (oczywiście przy założeniu, że sytuacja w Afryce i na Bliskim Wschodzie nie pogorszy się istotnie). Wyjątkiem będzie zapewne sektor budowlany, na co wskazują notowania jego reprezentantów, znajdujące się niewiele powyżej poziomów z dna bessy. Wiele spółek również może się zmagać ze wzrostem kosztów, w tym pracowniczych i surowców. Ale dla większości rok 2011 zapowiada się pomyślnie.