Zarówno optymiści, jak i pesymiści mają swoje twarde argumenty. Pesymiści stwierdziliby, że zwyżki na rynkach to jedynie efekt bezprecedensowych działań banków centralnych – zerowych stóp procentowych oraz ogromnych dodruków środków pieniężnych. Wskazaliby na pewno również na fakt, że obecne poziomy amerykańskiego indeksu S&P500 (powrót do szczytów z lat 2000 i 2007) mogą się okazać bardzo trudnym do pokonania oporem. Na naszym rodzimym rynku pewnym wyzwaniem może być również wysoki udział akcji w portfelach OFE. Po ostatnich transakcjach sprzedaży PKO BP i Pekao można zakładać, że udział ten obecnie oscyluje w granicach 37–38 proc. Jest to historycznie jeden z najwyższych poziomów. Wprawdzie limit maksymalny został podniesiony do 47,5 proc., jednakże fundusze emerytalne mogą mieć obawy przed dalszym zwiększaniem ekspozycji na rynek akcji w krótszym terminie. Dane makroekonomiczne płynące z naszej gospodarki również nie rozpieszczają inwestorów – widoczne jest w nich spowolnienie gospodarcze w naszym kraju. Stopa bezrobocia przekroczyła 14 proc.

Z kolei optymiści powiedzieliby, że najważniejszą dewizą inwestycyjną jest trzymanie się obecnego trendu, a takim bez wątpienia jest ostatnia hossa na rynkach akcji. Wskazaliby również, że warto spojrzeć także na ciągle stosunkowo niewysokie wyceny spółek giełdowych oraz coraz niższy poziom oprocentowania depozytów bankowych (coraz częściej oprocentowanie depozytów spada poniżej  5?proc., co historycznie było pewnym punktem zapalnym dla oszczędzających). Dodatkowo styczeń był kolejnym miesiącem napływów do funduszy akcji, a styczniowe stopy zwrotu dużej części funduszy obligacyjnych były po raz pierwszy od bardzo długiego czasu na minusie. Wydaje mi się, że argumenty optymistów są bardziej strukturalne i długoterminowo mogą ciągle być kluczowymi argumentami za dalszymi zwyżkami.

Przed nami debiut PHN – będzie to kolejny test dla rynku – wysoka nadsubskrypcja wskazuje na duży optymizm i wysokie oczekiwania inwestorów co do tego debiutu. W projekcie nowego budżetu unijnego na lata 2014–2020 Polska ma otrzymać o 4,5 miliarda euro więcej niż w obecnej perspektywie finansowej – wygląda to na dobrą informację dla polskiej branży budowlanej.