Z niechlubnym wyjątkiem Rosji, zmagającej się z wysoką zmiennością na ropie naftowej oraz problemem sankcji, większość giełd emerging markets zanotowała od stycznia dwucyfrowe stopy zwrotów. Wspierająco działały nie tylko poprawiające się fundamenty gospodarki światowej, ale też osłabiający się dolar. Element ryzyka politycznego pozostawał wysoki, jednak w minionych kwartałach inwestorzy przywiązywali do niego mniejszą uwagę, w większym stopniu skupiając się na fundamentach i poziomie wycen. W naszym regionie, mimo znacznych zwyżek w Turcji, Polsce czy Rumunii, trudno mówić o przewartościowaniu akcji.
Jedyne, co zastanawia, to słabość mniejszych spółek względem droższych blue chips, którą można tłumaczyć strachem przed krajową polityką (dotyczy to szczególnie giełd w Stambule i Warszawie). Co prawda w krótkim terminie może dojść do korekty, związanej z odreagowaniem na dolarze i światową polityką (impulsem potencjalny konflikt z Koreą Północną). Jednak w średnim okresie wobec sprzyjającej polityki banków centralnych i postępującego ożywienia gospodarczego można oczekiwać kontynuacji pozytywnej koniunktury na giełdach. Inwestorzy powinni więc kończyć 2017 r. w dobrych nastrojach. Bardziej mglisty obraz rysuje się w kolejnym roku, w którym zaczniemy odczuwać skutki zacieśniania polityki monetarnej przez największe banki centralne oraz przybliżymy się do realnego brexitu.