Środowa sesja w pełnej okazałości obnażyła słabość warszawskiego parkietu względem innych giełd Starego Kontynentu, co obserwujemy już od kilku tygodni. Większość głównych indeksów zdążyła bowiem odrobić znaczną część strat korekty z przełomu stycznia i lutego. GPW porusza się jednak w odwrotnym kierunku, a WIG20 jeszcze pogłębia stratę.

W środę indeks blue chips spadł o 2,36 proc., do poziomu 2364,32 pkt. Na wykresie wyrysowała się ogromna czarna świeca bez żadnych cieni – handel zakończył się na minimum sesji. Tym samym zostały przebite minima z lutego oraz z grudnia ubiegłego roku. Sytuacja wygląda na coraz poważniejszą, a popytowi trudno będzie w najbliższych dniach odzyskać kontrolę. Kolejnym ważniejszym wsparciem będą dopiero okolice 2300 pkt. Mocnym ciosem dla indeksu blue chips był ponad 10-proc. spadek Eurocashu (więcej na ten temat poniżej). Ale nie brakowało spadków powyżej trzech czy nawet czterech procent. Najmniejsze spadki miały miejsce w sektorze bankowym. Warto jeszcze zwrócić uwagę na bardzo wysoki obrót, który przekroczył na WIG20 1 mld zł – jedna dziesiąta przypadła na Eurocash.

Środa była ciężka również dla pozostałych segmentów. Indeks średnich spółek stracił 1,44 proc. Największym ciężarem były tu Inter Cars, Polimex-Mostostal, Medicalgorithmics i Grupa Azoty. W przypadku mWIG40 sytuacja techniczna wygląda jednak nieco lepiej. Indeks zatrzymał się dokładnie przy minimach z grudnia, listopada i października, które stanowią mocny opór dla podaży. Te poziomy odgrywały również istotną rolę przed rokiem, gdy wyhamowywał mocny wzrostowy impuls „średniaków" zapoczątkowany w połowie 2016 r. Warto obserwować, co się stanie w kolejnych dniach.

Najbardziej optymistycznie wygląda sytuacja w przypadku małych spółek. Środowa sesja wyrysowała na indeksie sWIG80 świecę młot. Spadki zostały powstrzymane dokładnie w miejscu luki cenowej powstałej 19 października. Na korzyść popytu świadczy też to, że sWIG80, wzorem wielu innych indeksów zagranicznych, odrobił już większość tegorocznej korekty.