Inna sprawa, że i otoczenie było wyjątkowo sprzyjające. Inwestorzy praktycznie na całym świecie znów łaskawszym okiem spojrzeli na akcje. Z drugiej strony Warszawa nieraz już pokazywała, że potrafi być odporna na bodźce zewnętrzne, szczególnie te pozytywne. Na szczęście jednak tym razem było inaczej.
Na giełdach znowu karty rozdawał Donald Trump, który w środę po południu w dość łagodnych słowach mówił o potencjalnych dalszych ruchach w sprawie konfliktu z Iranem. Mowa była przede wszystkim o kolejnych sankcjach, a nie działaniach zbrojnych. W środę zareagować na to zdążyli inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. W nocy mocny popyt widoczny był także na rynkach azjatyckich. Aż żal byłoby nie wykorzystać tak sprzyjających warunków. Byki na szczęście nie przegapiły okazji. Popyt zaatakował od początku notowań. WIG20 już na starcie był 1 proc. nad kreską. Jak się później okazało, była to tylko przygrywka do dalszych ruchów. Popyt powoli, aczkolwiek systematycznie, zdobywał coraz to wyższe poziomy. W połowie sesji WIG20 zyskiwał już 1,5 proc., co było jednym z najlepszym wyników na Starym Kontynencie. Kiedy dodatkowo okazało się, że kolejną sesję od zwyżek zaczęli także Amerykanie, stało się jasne, że byki nie wypuszczą już zwycięstwa z rąk. Ostatecznie indeks największych spółek naszego parkietu zyskał prawie 2 proc. ¶