Nie oznacza to jednak, że brakowało emocji. Na rynku wciąż rządzą emocje, a to przekłada się na dużą zmienność i częste zwroty akcji. Środowa sesja zaczęła się od uderzenia podaży. Wystarczyło kilka minut, a WIG20 zjechał ponad 2 proc. pod kreskę. W normalnych warunkach taki ruch robiłby wrażenie, ale po tym, jak rynek w ostatnich dniach spadał nawet w dwucyfrowym tempie, można było mówić nawet o względnym spokoju. Jakby tego było mało, poranna przecena trwała bardzo krótko. Po godzinie od rozpoczęcia notowań WIG20 był już nad kreską i zyskiwał ponad 2 proc. To stawiało nas w gronie najmocniejszych rynków na Starym Kontynencie. Na wielu parkietach znowu dominował kolor czerwony. Mocno doświadczał on m.in. rynek niemiecki, gdzie tamtejszy DAX tracił w ciągu dnia nawet ponad 5 proc.

Foto: GG Parkiet

Warszawa długo opierała się czynnikom zewnętrznym. Co prawda i wzrosty nie trwały zbyt długo, ale i niewielka przecena, z którą mieliśmy do czynienia od połowy sesji, stawiała nas na uprzywilejowanej pozycji. Nerwowo zaczęło się robić, kiedy do gry weszli inwestorzy ze Stanów Zjednoczonych. Amerykanie od startu notowań na Wall Street rzucili się do kolejnej wyprzedaży akcji. WIG20 znalazł się pod presją i momentami tracił już ponad 3 proc. Byki jednak nie dały się zepchnąć do całkowitej defensywy. Wyprowadzenie indeksu WIG20 na plus było misją praktycznie niemożliwą, więc walczono o jak najniższy wymiar kary. Ostatecznie indeks stracił 2 proc. Biorąc pod uwagę warunki zewnętrzne, jest to naprawdę niezły wynik. ¶