W obliczu wpływu, jaki miał atak hakerski na krótkoterminowe funkcjonowanie operacyjne spółki, opóźnienie w wydaniu patcha było zdarzeniem spodziewanym.
Największe znaczenie będzie miał jednak nie termin premiery łatki, lecz jej skuteczność w eliminowaniu błędów występujących w grze, co – w przypadku sukcesu – może się przełożyć na wznowienie sprzedaży elektronicznej wersji gry przez Sony. Zdarzenie to mogłoby stanowić czynnik wzrostowy, dający szansę na wybicie się kursu z silnej strefy konsolidacji, kształtującej się – z siedmiosesyjną przerwą na szaleństwo GameStop – od 18 grudnia. Nie należy się jednak spodziewać przełomowej zmiany jakości gry po marcowym patchu, gdyż trudno oczekiwać, by coś, czego nie udało się osiągnąć w ciągu ośmiu lat produkcji, udało się naprawić w ciągu ośmiu tygodni. Będzie to raczej kwestia kilku miesięcy konsekwentnego „łatania", które może z czasem przynieść efekty.
W perspektywie długoterminowej wpływ cyberataku na CD Projekt zdaje się mieć niewielkie znaczenie w porównaniu z największym wyzwaniem stojącym przed spółką – naprawą „Cyberpunka" w wersji na konsole old gen.
„Cyberpunk" jest jak Lenin – wiecznie żywy i stale przy życiu podtrzymywany, jednak w przeciwieństwie do wodza rewolucji są szanse na stopniową poprawę stanu zdrowia pacjenta.