Reakcja na inflację
W ostatnich tygodniach obserwujemy wyraźne ocieplenie nastawienia inwestorów do złota czy srebra, a z drugiej strony spadające rentowności (rosnące cen) obligacji skarbowych na amerykańskim rynku. W środę złoto w dolarach wybiło się powyżej szczytów z ostatnich miesięcy w okolicach 1830 dolarów za uncję, do nawet 1851 dolarów po południu. Ostatnio tak wysoko cena kruszcu była w czerwcu.
Złoto w ostatnim czasie zyskuje wraz z wyższymi od prognoz odczytami inflacji w Stanach Zjednoczonych. Wskaźnik cen konsumpcyjnych w USA wzrósł w październiku o 6,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,4 proc. we wrześniu. To najwyższy odczyt od około 30 lat. „Chociaż Rezerwa Federalna utrzymuje, że wzrost inflacji jest przejściowym zjawiskiem spowodowanym pandemią, zarówno dolar, jak i rentowności obligacji wzrosły w związku z oczekiwaniami, że bank centralny może być zmuszony do przyspieszenia podwyżek stóp procentowych" – czytamy w Bloombergu. Jak podano, wyższa inflacja powoduje, że realne stopy zwrotu z obligacji są jeszcze niższe, co powinno być korzystne dla złota. Z drugiej strony wcześniejsze zacieśnianie polityki monetarnej przełożyłoby się na umocnienie dolara, co z kolei dla złota nie jest korzystne. Co ciekawe, dolar w środę umacniał się do euro, do poziomu około 1,156 dolara za euro. Złoty z kolei słabł do 3,99 zł za dolara. Zauważmy, że z wysoką inflacją na świecie mamy do czynienia już od wielu miesięcy, natomiast złoto, mimo ostatnich wzrostów, nadal jest pod kreską od początku roku.
– Na początku roku wydawało się, że otoczenie makroekonomiczne jest wręcz idealne dla kontynuacji trendu wzrostowego na rynku złota, niemniej jednak rynek dosadnie zweryfikował tę tezę – przypomina Konrad Ogrodowicz, zarządzający Superfund TFI. – Inwestorzy preferowali akcje oraz kryptowaluty – dodaje. Jak zauważa, w ostatnich dniach otoczenie makroekonomiczne zaczyna jednak coraz bardziej preferować złoto. – Ostatnia gołębia konferencja prezesa amerykańskiej Rezerwy Federalnej dała do zrozumienia, że rozpoczęcie cyklu podwyżek już w 2022 r. nie jest wcale takie pewne. Przesunięcie rozpoczęcia cyklu podwyżek w czasie jest dobrą informacją dla złota, co było widać w kolejnych dniach po konferencji. Ponadto wysokie odczyty inflacji za październik, znacząco przewyższające prognozy, dolały jeszcze więcej paliwa do wzrostów – komentuje zarządzający Superfund TFI. – Opór na poziomie 1830 dolarów za uncję wydaje się przebity, więc kolejnym kierunkiem jest 1900 dolarów. Jeżeli otoczenie rynkowe będzie sprzyjać, to do końca roku mamy szanse zbliżyć się do 2000 dolarów za uncję – ocenia Ogrodowicz.
Różne strategie funduszy
Obecnie w grupie funduszy metali szlachetnych tylko jeden portfel zyskuje – Superfund Goldfuture, którego zwyżka w tym roku na 8 listopada sięgała 0,9 proc. Rozstrzał wyników jest dość duży, bo najsłabszy od początku roku – PKO Akcji Rynku Złota – jest blisko 15 proc. pod kreską. Fundusze metali szlachetnych jednak mocno różnią się od siebie pod względem składu portfela. Wspomniany fundusz Superfund TFI łączy inwestycje w złoto z kontraktami terminowymi. Nie jest to jednak propozycja dla każdego, bo pierwsza wpłata sięga około 184 tys. zł. „Oparcie o cenę złota zapewnia ochronę przed inflacją oraz negatywnymi skutkami wydarzeń geopolitycznych, natomiast dołączenie strategii managed futures pozwala wygenerować dodatnie stopy zwrotu, nawet gdy cena złota pozostaje na niezmiennym poziomie" – podaje towarzystwo. Jak czytamy w karcie funduszu, perspektywy dla złota na kolejne lata są bardzo dobre, przede wszystkim ze względu na niskie stopy procentowe oraz rosnącą inflację w USA, co w konsekwencji przekłada się na ujemne realne stopy procentowe. Tymczasem PKO Akcji Rynku Złota inwestuje przede wszystkim w akcje spółek operujących na rynku złota i innych metali szlachetnych. Są to głównie kopalnie zajmujące się wydobyciem kruszcu. „Subfundusz nie inwestuje bezpośrednio w złoto ani w inne instrumenty finansowe odwzorowujące bezpośrednio zmiany wartości złota" – podaje PKO TFI.
Złoto notowane w dolarach w środę wybiło się z kilkumiesięcznej konsolidacji i było najdroższe od około pięciu miesięcy. Po południu cena przekraczała nawet 1860 dolarów za uncję. Przypomnijmy, że jeszcze na początku tego miesiąca chwilami za uncję kruszcu płacono o 100 dolarów mniej. Najwyższą w tym roku cenę złoto osiągnęło na początku roku, sięgając nawet 1960 dolarów. Kolejny szczyt wyrysował się na przełomie maja i czerwca. Środowy wystrzał notowań oznacza wybicie powyżej linii poprowadzonej po szczytach z ostatnich miesięcy, a także ponad spadkową linię trendu wyrysowaną od szczytu z połowy poprzedniego roku. Podobnie wygląda sytuacja srebra. W środę uncja surowca wybiła się powyżej 25 dolarów, co oznaczało powrót w okolice poziomów z początku sierpnia. Ceny obu metali są jednak nadal pod kreską, licząc od początku roku. Złoto i srebro w środę zyskiwały mimo silnego dolara. Amerykańska waluta umacniała się zarówno do euro, jak i większości innych walut, w tym złotego. paan