We wtorek po południu akcje Drozapolu drożały o 3,5 proc., do 4,1 zł. To właśnie po takiej cenie ma zostać ogłoszone wezwanie. Drozapol-Profil wraz z Wojciechem Rybką, Grażyną Rybką oraz DP Invest chcą skupić 1 433 223 akcji. Proponowana cena jest taka sama, jaką oferowano w niedawnym skupie oraz w jeszcze wcześniejszym wezwaniu (wtedy poszła w górę z 3,85 zł).
Drozapol jest notowany na GPW od 2004 r. Dominującym akcjonariuszem jest prezes spółki Wojciech Rybka. Podtrzymuje on plan delistingu, zwracając uwagę na trudną sytuację geopolityczną i rynkową. W jego ocenie od kilku lat koszty bycia spółką giełdową są wyższe od profitów. Na to nakłada się trudna sytuacja w branży. Szef Drozapolu wskazuje m.in. na znaczne zmniejszenie produkcji stali przez polskie huty, na ograniczenie importu wyrobów hutniczych oraz na bardzo słaby popyt. W efekcie ceny stali ciągle spadają.
– To generuje milionowe straty. Nie tylko zresztą u nas, ale u innych dystrybutorów i uczestników rynku także. Niestety, mamy już sporo sygnałów od firm z branży oraz od naszych klientów o wycofywaniu się z rynku stalowego i przetwórstwa stali, a także o zamiarach likwidacji firm naszych klientów czy upadłościach – podkreślał szef Drozapolu w niedawnej rozmowie z „Parkietem”. W jego ocenie lepiej już było.
– Przed nami wszystkimi trudne lata. Uszanujemy każdą decyzję naszych akcjonariuszy i na każdy scenariusz jesteśmy przygotowani – podsumował.
Część akcjonariuszy mniejszościowych ocenia, że cena oferowana przez wiodącego udziałowca jest za niska. Wśród nich jest znany inwestor Tomasz Juroszek. Wypowiadał się krytycznie o cenie podczas pierwszego wezwania i podczas skupu akcji. Poprosiliśmy go o komentarz do najnowszej propozycji wiodącego akcjonariusza.