Szalejąca inflacja, drożyzna, wyższe koszty życia, a za wschodnią granicą wojna – czy te wszystkie czynniki mają wpływ na wasz biznes, na zachowania klientów? Wydawałoby się, że w czasach wyższych obciążeń pierwsze, z czego się rezygnuje, to rozrywka.
Wojna toczy się w Ukrainie, ale to nie znaczy, że nie ma dramatycznego wpływu na konsumentów i biznes. Biznes działa w skrajnie trudnej sytuacji, a konsumenci są bardzo poturbowani, bo I kwartał to jeszcze pandemia, Polski Ład, duża inflacja. Konsumenci są dzisiaj ostrożniejsi, bo mają wyższe koszty i oczywiście trochę mniej pieniędzy na rozrywkę. Wydaje mi się, że wszyscy czekamy, aż ta wojna się zakończy – trwale albo tymczasowo.
STS jest dużą i profesjonalną firmą, jest liderem rynku, więc z sytuacją sobie poradzi, w I kwartale dużo się działo w sporcie. Pierwsze dni po rosyjskiej inwazji na Ukrainę rzeczywiście były momentem zatrzymania rynku, klienci nie mieli nastroju do obstawiania, wszyscy skupiliśmy się na pomaganiu uchodźcom. Potem biznes zaczął wracać w miarę do normalności.
Otoczenie sportowe pomaga, bo Iga Świątek szaleje na kortach, mamy dużo imprez piłkarskich, z mundialem na czele, i to z udziałem polskiej drużyny – awans zresztą przełożył się na wzrost kursu STS-u.